Spas Delev przychodził do Pogoni w charakterze wzmocnienia, żeby nie powiedzieć gwiazdy. Przedstawiony został jako reprezentant swojego kraju, jeden z najlepszych piłkarzy trzeciej drużyny ekstraklasy bułgarskiej, uczestnik fazy grupowej Ligi Europejskiej, legitymujący się w poprzednim sezonie znakomitymi statystykami.
W inauguracyjnym meczu z Wisłą rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. To było spore zaskoczenie. Przegrał rywalizację z piłkarzami, którzy są w Pogoni od dawna.
- Spas przyszedł do nas z ligi bułgarskiej, która pod względem intensywności na pewno znacznie odbiega od polskiej - powiedział trener Kazimierz Moskal. - Zderzył się trochę z inną rzeczywistością, u nas pracuje się trochę inaczej, w niektórych aspektach znacznie ciężej. To nie znaczy, że nie liczymy na niego. Może jednak upłynąć trochę czasu, zanim zawodnik całkowicie przywyknie do nowych warunków pracy. Chcemy umiejętnie go wprowadzać do drużyny.
Podobna sytuacja była pół roku temu z Adamem Gyurcso. Węgier również przyszedł do Pogoni w roli gwiazdy, ale słabszej od polskiej ligi węgierskiej. Tam przyzwyczajony był głównie do zadań ofensywnych, a w Pogoni musiał przejść dość solidne przeszkolenie w dziedzinie taktyki i gry obronnej.
- Adam w Videotonie grał w zupełnie innym ustawieniu 4-3-3 - mówił o swoim nowym podopiecznym były szkoleniowiec portowców Czesław Michniewicz. - W Pogoni musi więcej uwagi zwracać na defensywę, musi też nauczyć się ciężko pracować. ©℗ (par)