W 16 klubach ekstraklasy pracuje obecnie dziewięciu szkoleniowców, którzy wcześniej byli piłkarzami przynajmniej na poziomie polskiej ekstraklasy. Co ciekawe, każdy z nich był piłkarzem defensywnym. Albo obrońcą, albo pomocnikiem o zadaniach stricte destrukcyjnych.
Wyjątek stanowi Kazimierz Moskal, ale też nie do końca. Pod koniec swojej kariery był pomocnikiem defensywnym, więc też doskonale wpisuje się w tendencję szkoleniowców wywodzących się z grupy piłkarzy o walorach głównie obronnych.
Podobnie jest w reprezentacji Polski. Co prawda Jerzy Brzęczek był niegdyś piłkarzem kreatywnym, ale już jego poprzednicy niekoniecznie. Adam Nawałka, Waldemar Fornalik, Franciszek Smuda czy Paweł Janas byli albo obrońcami, albo defensywnymi pomocnikami.
Wyjątek stanowi Zbigniew Boniek, ale doskonale pamiętamy, jak zakończyła się jego trenerska przygoda z reprezentacją. Jedną wielką katastrofą i rezygnacją w niewyjaśnionych okolicznościach. Jego poprzednicy: Antoni Piechniczek i Władysław Stachurski też w przeszłości byli obrońcami.
W młodzieżówce podobnie
Również trenerzy obecnych młodzieżowych reprezentacji to byli w przeszłości gracze formacji obronnych. Czesław Michniewicz był bramkarzem, a Jacek Magiera obrońcą lub defensywnym pomocnikiem. Obaj jako trenerzy zdobywali też tytuły mistrzów Polski.
Jeżeli spojrzymy na trenerów pracujących w ostatniej dekadzie w Pogoni grających niegdyś na poziomie ekstraklasy, to też mamy do czynienia z byłymi zawodnikami dbającymi raczej o zabezpieczenie własnej bramki. O Kazimierzu Moskalu już wspomnieliśmy, natomiast Czesław Michniewicz był niegdyś bramkarzem, a Jan Kocian i Dariusz Wdowczyk byli obrońcami i to nawet na reprezentacyjnym poziomie.
Wyjątek stanowi Ryszard Tarasiewicz, który był graczem ofensywnym, grającym bardzo efektownie. Przed nim w roli trenerów pracowali jednak w Pogoni byli piłkarze niemający już tak dużego wpływu na ofensywne działania: Artur Płatek, Maciej Stolarczyk, Mariusz Kuras, Marcin Kaczmarek czy Jerzy Wyrobek byli obrońcami, lub defensywnymi pomocnikami. Jedynie Piotr Mandrysz sprawował w swojej piłkarskiej karierze nieco inną rolę.
W ekstraklasie prócz wspomnianego Moskala pracuje jeszcze ośmiu byłych piłkarzy grających wcześniej przynajmniej na poziomie ekstraklasy: Aleksandar Vukovic, Waldemar Fornalik, Michał Probierz, Dariusz Żuraw, Marcin Brosz, Piotr Stokowiec, Maciej Stolarczyk i Radosław Sobolewski, to byli w przeszłości albo obrońcy, albo defensywni pomocnicy.
To nie może być przypadek
To nie jest przypadek, że pracują na tak wysokim poziomie. Każdy z nich jest osobą inteligentną, pracowitą, już w czasach zawodniczej kariery przygotowywali się do swojej roli. Wiedzieli, co będą chcieli robić w przyszłości, zadawali swoich trenerom mnóstwo pytań, drążyli, szukali i wyznaczali sobie własną drogę.
Stolarczyk i Sobolewski jako piłkarze byli mistrzami Polski, grali na poziomie reprezentacyjnym, ten drugi nawet w finałowym turnieju mistrzostw świata. Vukovic i Fornalik też jako zawodnicy zdobywali mistrzowską koronę. Uczestniczyli w wydarzeniach, do których obecnie dążą, jako trenerzy.
Pozornie mogłoby się wydawać, że byli obrońcy powinni preferować grę defensywną, ostrożną, polegającą głównie na zabezpieczeniu swojej bramki, ale to bardzo mylne założenie. Przecież Pep Guardiola też był w przeszłości defensywnym pomocnikiem, a dziś kojarzony jest jako trener nastawiony głównie na ofensywę.
Wychodzi jednak na to, że byli obrońcy mają większe predyspozycje do tworzenia, rozumienia i analitycznego spojrzenia na futbol. Być może bierze się to z tego, że w przeszłości grając nieco dalej od bramki przeciwnika mieli większe pole manewru do analizowania boiskowych sytuacji, musieli szybko podejmować decyzję, mieć umiejętność skutecznej weryfikacji poczynań jednej i drugiej drużyny.
Nie byli to piłkarze oczekujący na dokładne podania, wykańczający sytuacje, nie byli gwiazdami zespołu, najbardziej rozpoznawalnymi postaciami, bo takimi zawsze są ci, którzy strzelają gole. To byli jednak zawodnicy mający dobrą perspektywę i umiejący ją ocenić.
Liga Mistrzów z Janasem i Smudą
Spośród trzech polskich drużyn grających w fazie grupowej Ligi Mistrzów za każdym razem prowadzili zespół byli piłkarze grający na pozycji obrońcy. W roku 1995 awans do fazy grupowej uzyskał z Legią Paweł Janas, natomiast rok później z Widzewem uczynił to Franciszek Smuda.
Trzy sezony temu drużynę Legii w fazie grupowej prowadził Jacek Magiera, ale nie on uzyskał ten awans. To jednak Jacek Magiera potrafił zremisować z Realem Madryt i zajął z zespołem trzecie miejsce w grupie dające awans do wiosennych meczów w Lidze Europy.
Wisłę Kraków do sukcesów w europejskich pucharach na początku obecnego wieku prowadził Henryk Kasperczak, który był znakomitym reprezentacyjnym pomocnikiem, ale raczej defensywnym, grającym też na pozycji środkowego obrońcy podczas mistrzostw świata w Argentynie. W roku 1991 do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów i wyeliminowania słynnej Sampdorii Genua doprowadził Legię Warszawa były reprezentacyjny obrońca Władysław Stachurski.
Przykładów na to, że gracze defensywni radzą sobie lepiej w zawodzie trenerskim od zawodników kreatywnych, skutecznych, strzelających gole jest całkiem sporo i przewaga tych pierwszych nad tymi drugimi jest bardzo wyraźna. Sugeruje, że to raczej nie może być przypadek i zrządzenie losu. To musi mieć jakieś logiczne uzasadnienie.
Urban jest wyjątkiem
Tytuły mistrzów Polski w ostatnich 30 latach zdobywali: Waldemar Fornalik, Jacek Magiera, Czesław Michniewicz, Dariusz Wdowczyk, Henryk Kasperczak, Franciszek Smuda, Paweł Janas, Jerzy Wyrobek. Tytuł zdobył też ofensywny niegdyś piłkarz Jan Urban, ale jest w zdecydowanej mniejszości w stosunku do graczy defensywnych.
Również z Pogoni wywodzi się kilku byłych piłkarzy, którzy później zostawali trenerami ekstraklasy i też są to w przeważającej większości defensorzy. Wyjątkiem jest Piotr Mandrysz, ale już Maciej Stolarczyk, Mariusz Kuras, Marcin Kaczmarek, a we wcześniejszych latach przez krótki czas Hubert Fiałkowski, Jerzy Jatczak i przez bardzo długi okres Eugeniusz Ksol to byli wcześniej obrońcy.
Czy w niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się w roli dobrych trenerów byłych obrońców pamiętanych przez szczecińskich kibiców, jako zawodników Pogoni? Raczej nie zostanie nim Jarosław Fojut, który mocno się do tej roli przymierzał, ale jego ostatnie działania edukacyjne wskazują, że należy się go spodziewać raczej w poważnych piłkarskich strukturach.
Fojut kończy obecnie bardzo prestiżową europejską szkołę im. Cruyffa kształtującą w dziedzinie zarządzania strukturami piłkarskimi. Odpowiedniej edukacji obecnie brakuje bardzo wielu ludziom stojącym na czele klubów piłkarskich dysponujących dość sporymi środkami finansowymi i nieumiejących nimi odpowiednio zarządzać.
Rudol z licencjatem
Kolejnym kształcącym się byłym obrońcą Pogoni Szczecin o dość szerokich horyzontach jest Sebastian Rudol. Piłkarz ma dopiero 24 lata, więc do zakończenia kariery jeszcze mu daleko, jednak już dwa lata temu obronił pracę licencjacką na Uniwersytecie Szczecińskim, co w przypadku piłkarzy w tak młodym wieku jest praktycznie obecnie rzeczą wręcz niespotykaną.
– Wyniosłem sporo wiedzy ze studiów, poznałem wiele fajnych osób. Mam takie podejście, że staram się robić wszystko na sto procent na treningach, ale też w szkole. Czasami powinienem pewnie trochę tam odpuścić, bo wiem, że i tak skończyłbym studia. Chciałem jednak wszystko mieć zakończone szybko – powiedział Sebastian Rudol.
Dziś coraz częściej młodzi adepci na piłkarzy w grupach młodzieżowych na pytanie, co chcieliby robić w przyszłości, odpowiadają, że chcą grać w Premier League zapominając przy tym, że takie rzeczy w przeszłości praktycznie się nie zdarzały i niewiele wskazuje na to, żeby nastąpiła jakaś gigantyczna zmiana w tym względzie.
Byłym piłkarzom może być coraz trudniej wyprzeć szkoleniowców bardzo dobrze wyedukowanych, zbierających doświadczenie na licznych zagranicznych stażach, mających ogromną wiedzę teoretyczną. Takich ludzi pracujących na najwyższym poziomie jest coraz więcej w Holandii czy Niemczech. Właściciele tamtejszych klubów coraz lepiej potrafią ocenić potencjał i możliwości zatrudnianych trenerów.
– Gdy leczyłem kontuzję, miałem okazję współpracować z trenerem CLJ w Pogoni – mówił w wywiadzie dla weszlo.com Jarosław Fojut. – Wielu trenerów mówiło mi, że po drugiej stronie jest zupełnie inna bajka i zgadzam się z tym. Musisz zarządzać. To ogromna różnica, potrzebne są zupełnie inne umiejętności. Dlatego uważam, że piłkarze powinni zostawać w sporcie, ale tylko po odpowiedniej edukacji. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. B. Turlejski