Chemik Bydgoszcz - Świt Skolwin 1:3 (0:0); 0:1 Wyganowski (50), 0:2 Wyganowski (82 karny), 1:2 Kawałek (87), 1:3 Nagórski (90).
W ostatnim tegorocznym meczu Świt wygrał wysoko, ale wbrew pozorom nie był to łatwy mecz dla zespołu ze Skolwina. Toczył się w trudnych warunkach i na niezbyt dobrym boisku, choć gospodarze zrobili wszystko, by przygotować je jak najlepiej.
Szczecinianie mogli objąć prowadzenie już w 11 minucie, kiedy to Nagórski został sfaulowany w polu karnym, ale poszkodowany nie wykorzystał jedenastki. Kolejną bramkową szansę miał bardzo dobrze grający w sobotę Wyganowski, ale główkował tuż nad poprzeczką. Bydgoszczanie natomiast praktycznie nie zagrażali bramce Świtu.
Na drugą połowę skolwinianie wyszli jeszcze bardziej zdeterminowani i wkrótce po przerwie, po ładnej akcji G. Szczepanika, Wyganowski po raz pierwszy umieścił piłkę w siatce Chemika. Od tego momentu nasz zespół kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń, a w końcówce po faulu na Pedzie, Wyganowski z rzutu karnego podwyższył rezultat.
Druga bramka rozluźniła jednak piłkarzy Świtu, którzy odkryli się i szybko zostali skarceni, bo Chemik wykorzystał swoją pierwszą świetną okazję i w sytuacji sam na sam z bramkarzem Kawałek strzelił kontaktowego gola. Gospodarze liczyli jeszcze na wyrównanie, ale w ostatniej minucie Nagórski przypieczętował wygraną Świtu.
- Szkoda, że liga się kończy, bo jesteśmy na fali, wygrywając czwarte kolejne spotkanie - podsumował trener Świtu Wojciech Polakowski. - Przed meczem miałem pewne obawy związane z absencją Adamczuka, ale godnie zastąpił go Murawski, w jednej z akcji ratując nas od straty bramki. ©℗ (mij)
