Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Cztery gole i trzy punkty Błękitnych

Data publikacji: 07 czerwca 2020 r. 19:33
Ostatnia aktualizacja: 07 czerwca 2020 r. 19:43
Piłka nożna. Cztery gole i trzy punkty Błękitnych
 

II liga piłkarska: BŁĘKITNI Stargard - ZNICZ Pruszków 4:3 (3:1); 1:0 Sadowski (4), 2:0 Fadecki (21 karny), 2:1 Tarnowski (33), 3:1 Ostrowski (37), 3:2 Czarnowski (49), 4:2 Paczuk (64), 4:3 Zjawiński (86 karny).

BŁĘKITNI: Sasiak - Szrek, Ostrowski, Sadowski, Sitkowski - Sanocki (79 Bochnak), Łysiak, Gawron (84 Jabłoński), Cywiński, Fadecki - Paczuk (75 Bednarski)

Po trzech wiosennych remisach stargardzianie po raz pierwszy prowadzeni przez trenera Adama Topolskiego zdobyli komplet punktów. Stało się to po emocjonującym i widowiskowym pojedynku. Tym bardziej szkoda, że kibice nie mogli obejrzeć tego spotkania.

W niedzielne popołudnie największym atutem Błękitnych były rzuty rożne, z którymi nie radzili sobie przyjezdni, wśród których widzieliśmy m.in. byłego gracza Pogoni Szczecin - Roberta Obsta. Na ławce rezerwowych w roli trenera siedział inny były portowiec Piotr Mosór, a nerwy w końcówce spotkania sprawiły, że otrzymał żółtą kartkę.

Mecz rozpoczął się bardzo udanie dla Błękitnych, bo już w 4 minucie po rzucie rożnym Fadeckiego, Sadowski posłał piłkę do siatki. Chwilę później mocne uderzenie Sanockiego sparował bramkarz Gradecki. W kolejnej akcji dominujących gospodarzy, Paczuk z bliska trafił prosto w golkipera.

W 21 minucie za faul Bochenka na Cywińskim, arbiter podyktował jedenastkę, którą wykorzystał Fadecki. Osiem minut później pierwszą groźną akcję miał Znicz, ale Sitkowski zablokował strzał Tarnowskiego. W 33 minucie goście zdobyli jednak kontaktową bramkę, gdy co prawda płaskie uderzenie Noiszewskiego zostało zablokowane, ale wkrótce doszło do dośrodkowania i Tarnowski trafił z bliska główką.

Błękitni odpowiedzieli momentalnie strzałem Gawrona, w efekcie którego mieli rzut rożny, będący niemal kopią tego z 4 minuty, z tą różnicą, iż strzał Sadowskiego został zablokowany i dopiero dobitka z bliska pod poprzeczkę Ostrowskiego zakończyła się sukcesem. Strzelec ten tuż przed przerwą sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Zjawińskiego, za co otrzymał żółtą kartkę, ale zapobiegł stracie gola.

Druga połowa zaczęła się optymistycznie dla pruszkowian, bo w 49 minucie Czarnowski po solowym rajdzie strzelił z 16 metrów w okienko. W 56 minucie po rzucie rożnym Fadeckiego, główkował Cywiński, ale piłka została wybita wprost z linii bramkowej przez piłkarza Znicza.

Więcej szczęścia było jednak w 64 minucie, gdy po błyskawicznym kontrataku i kilku precyzyjnych podaniach, akcja zakończyła się uderzeniem z bliska Paczuka do pustej bramki przy asyście Łysiaka. W 82 minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem Bochnak nie zdołał go pokonać, co się wkrótce zemściło, gdyż po faulu Sitkowskiego w polu karnym na Tarnowskim, sędzia wskazał na wapno, a Zjawiński pokonał Sasiaka, po raz trzeci dając przyjezdnym kontakt.

Od tego momentu rozpoczęła się frontalna ofensywa piłkarzy Znicza, którzy jednak nie zdołali już umieścić piłki w siatce stargardzkiego bramkarza.

- Moi podopieczni naprawdę dobrze zagrali, co potwierdza, że zostali właściwie przygotowani do dziwnego wirusowego sezonu i będąc lepszymi od pruszkowian, zasłużenie wywalczyli komplet punktów - podsumował spotkanie trener A. Topolski. (mij)

Fot. R. Pakieser

 

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA