Poniedziałek, 25 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Czterdziestka wychowanka

Data publikacji: 04 marca 2019 r. 21:47
Ostatnia aktualizacja: 05 marca 2019 r. 21:40
Piłka nożna. Czterdziestka wychowanka
 

W poprzednim tygodniu 40 lat skończył Bartosz Ława. To jeden ze szczególnych wychowanków Pogoni Szczecin, wicemistrz Polski z roku 2001, po 11 latach uzyskał awans do ekstraklasy, od jego debiutu w ekstraklasie w barwach Pogoni w roku 1998 do ostatniego występu wiosną 2014 roku minęło aż 16 lat.

Mało było w historii klubu piłkarzy tak długo związanych z pierwszym zespołem. W przypadku Ławy to nie było 16 lat z rzędu, ale osiem i nie po kolei. W Pogoni zaczynał i kończył jako gracz ekstraklasy, w Pogoni zdobywał swoją pierwszą i ostatnią bramkę na tym poziomie rozgrywek.

Piłkarz w swojej karierze trafił na najbardziej niewdzięczny okres w dziejach klubu, kiedy ważyły się jego losy, zmieniali się właściciele, dla których nie zawsze wynik sportowy był najważniejszy. Brakowało stabilności organizacyjnej i finansowej.

Do tego filigranowy piłkarz niemal przez całą swoją karierę nękany był przez kontuzje. W pewnym momencie groziło mu nawet trwałe kalectwo, ale miłość do piłki nożnej, sportu była silniejsza.

Filar Chemika

Zawodnik mimo ukończonych 40 lat i wielu perturbacjach zdrowotnych w przeszłości wciąż jest piłkarzem liczącego się w regionie klubu. Jest filarem Chemika Police, lidera tabeli w IV lidze, zdecydowanego faworyta do awansu.

W przeszłości był mistrzem Polski w siatkonogę, grał w oficjalnych turniejach piłki plażowej, jest mistrzem Polski oldbojów i zdecydowanie najlepszym, najbardziej sprawnym, z nienaganną sylwetką piłkarzem w tym zespole. Zawsze wykorzystywał każdą nadarzającą się okazję do tego, by uprawiać futbol w różnych jego odmianach, w różnym wieku i w różnych okolicznościach.

Liczne kontuzje nie pozwoliły mu spełnić marzeń i zagrać w pierwszej reprezentacji kraju, choć talentu mu nie brakowało. W rundzie jesiennej roku 2001 był jednym z najlepszych piłkarzy w drużynie, która jako pierwsza ze wszystkich zespołów ekstraklasy zapewniła sobie awans do grupy mistrzowskiej.

W jednym ze sparingowych spotkań przed rozpoczęciem rundy wiosennej roku 2002 doznał poważnej kontuzji, a był szykowany do debiutu w reprezentacji prowadzonej przez Jerzego Engela. Miał być jednym z trzech piłkarzy Pogoni powołanych przez selekcjonera. Ostatecznie na Cypr pojechało dwóch z nich: Maciej Stolarczyk i Paweł Drumlak.

Sibik zamiast Ławy

To był sezon, w którym reprezentacja Polski jechała na mistrzostwa świata do Korei Południowej, kadra była hermetyczna, trudno było się do niej dostać, ale ostatecznie znalazł się w niej jego były kolega klubowy Radosław Majdan, a także były kolega z reprezentacji młodzieżowej Arkadiusz Głowacki.

Znalazł się nawet taki piłkarz jak Paweł Sibik z Odry Wodzisław. Wszyscy trzej zagrali w meczu kończącym turniej dla reprezentacji Polski przeciwko drużynie USA, zakończonym zwycięstwem 3:1.

Ława doznał kontuzji tuż przed powołaniami na lutowe mecze reprezentacji z Wyspami Owczymi i Irlandią Północną. W tym pierwszym meczu mieli zaprezentować się nowicjusze. Szansę otrzymali między innymi wspomniani Głowacki i Sibik, a także piłkarze Pogoni Stolarczyk i Drumlak.

Dwaj pierwsi później zagrali jeszcze w mało znaczącym towarzyskim meczu z Estonią i to wystarczyło, by pojechać na turniej mistrzostw świata. Stolarczyk co prawda na turniej nie pojechał, ale po rundzie wiosennej znalazł angaż w Wiśle Kraków, z którą osiągnął mnóstwo sukcesów. Bartosza Ławę być może ominęło zatem bardzo wiele.

Nikt nie może mieć wątpliwości, że Ława talentem przerastał Sibika, mimo młodego wieku miał już też wtedy dość spore doświadczenie, krajowe sukcesy, przeszłość w młodzieżowych reprezentacjach.

Szedł określoną, wytyczoną drogą, która miała go zaprowadzić do pierwszej reprezentacji, a nawet na mundial. Wszystko zniszczyła kontuzja, która nawet nie pozwoliła mu tego spróbować.

Pirlo po drugiej stronie

Ława był podstawowym zawodnikiem w reprezentacji młodzieżowej kończącej eliminacje młodzieżowych mistrzostw Europy w listopadzie 2001 roku. O awansie do turnieju finałowego miał zadecydować dwumecz w fazie play-off z reprezentacją Włoch.

Polska wylosowała najgorzej jak to było możliwe, choć w składzie było kilku znaczących graczy: Wasilewski, Smolarek, Lewandowski, Głowacki, Gorawski. Wszyscy później grali w pierwszej reprezentacji, wszyscy byli powołani na turnieje mistrzostw świata lub Europy.

Na wyjeździe padł bezbramkowy remis, a w Warszawie goście wygrali 5:2. W drużynie przeciwnej pierwszoplanową postacią był Andrea Pirlo. To było pierwsze i ostatnie spotkanie Bartosza Ławy z futbolem na tak wysokim poziomie, z piłkarzem takiego formatu, choć predyspozycje wskazywały, że to dopiero początek międzynarodowej przygody.

Ława był też podstawowym zawodnikiem w drużynie Pogoni Szczecin, która w roku 2001 sięgała po tytuł wicemistrzów Polski. W szerokiej kadrze był wysyp znanych, utytułowanych graczy, ale trener Edward Lorens, a następnie Mariusz Kuras konsekwentnie stawiali na lewym skrzydle na 22-letniego wychowanka.

Gdy piłkarz w roku 2010 wrócił do szczecińskiego klubu po 8 latach nieobecności, stało się jasne, że dzięki jego osobie wróciła też Pogoń jako poważny gracz o awans do ekstraklasy. W sezonie 2010/11 jeszcze się to nie udało, sezon później już tak.

To był już inny piłkarz niż ten sprzed 2002 roku. Stał się piłkarzem środka pola, kreatorem, a także egzekutorem. W latach 2010-12 zdobył łącznie 13 goli. Nigdy wcześniej nie zdobywał tak wielu goli. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

xxx
2019-03-05 21:35:44
niestety ostatni sezon w Pogoni to był już cień tego zawodnika

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA