Niedzielny mecz Jagiellonii Białystok z Pogonią Szczecin będzie jednym z najbardziej ekscytujących w dziesiątej serii spotkań. Zmierzą się drużyny plasujący się w pierwszej czwórce w tabeli. Do tego Pogoń jest liderem. Z dosyć skromnym jak na lidera dorobkiem, ale jednak jest drużyną dotąd w polskiej ekstraklasie najlepszą.
Od jedenastu lat nie zdarzyło się, żeby lider ekstraklasy po dziewięciu meczach miał mniej zdobytych punktów niż 18 i mniej strzelonych goli niż 10. Pogoń w obecnym sezonie zdobywa średnio 1,1 gola na mecz, a biorąc pod uwagę siedem ostatnich meczów to nawet 0,85 bramek na jedno spotkanie. To jednak wystarczy, żeby prowadzić w tabeli.
Znakomity start w sezonie to głównie zasługa świetnie spisującego się Dante Stipicy. To był jeden z wielu transferów podczas letniego okna transferowego, ale stanowiący jedną z większych zagadek. Przez ostatnie 1,5 roku praktycznie nie grał, a w meczach obecnego sezonu widzimy, że to bramkarz europejskiego formatu, przez wiele ostatnich lat marnujący się w roli rezerwowego w klubach wcale nie najmocniejszych w Europie.
Dante Stipica jest obecnie najlepszym bramkarzem w polskiej ekstraklasie. Broni ze skutecznością na poziomie 87,5 procent. Dla porównania bramkarz Jagiellonii Damian Węglarz, który też zbiera pochlebne recenzje, jest pod względem skuteczności obron szóstym bramkarzem w ekstraklasie ze średnią 76,5 procent. To jest ta różnica, która powoduje, że Pogoń ma dwa punkty więcej od Jagiellonii, jest wyżej w tabeli i przystąpi do spotkania w roli lidera.
Stipica ojcem sukcesu
Według statystyk przeprowadzonych przez portal ekstrastas.pl szczeciński zespół nie prezentuje się jakoś szczególnie korzystnie w działaniach obronnych. Rywale stworzyli dotąd 19 okazji strzeleckich i tylko pięć wykorzystali. 19 okazji strzeleckich stworzonych przez rywala plasuje szczeciński zespół w środku stawki wszystkich drużyn w ekstraklasie. To pokazuje dobitnie, jak wiele Pogoń zawdzięcza fenomenalnej formie Dante Stipicy.
Dla porównania Jagiellonia, która straciła dotąd osiem goli, czyli też bardzo mało, bo poniżej jednego na jedno spotkanie, rzadziej pozwala przeciwnikowi na stwarzanie okazji bramkowych niż Pogoń. Rywal na 15 stworzonych szans wykorzystał osiem, podczas gdy w Pogoni sytuacja wygląda w ten sposób, że przeciwnik na 19 stworzonych sytuacji wykorzystał tylko pięć.
Pięć straconych goli na dziewięć meczów to jest wynik znakomity, ale jeżeli Pogoń myśli o dłuższym pobycie na czele tabeli, lub nawet w jej czołówce, to musi zdecydowanie poprawić grę w ofensywie. Pod względem stworzonych okazji szczecinianie są obecnie najsłabszą drużyną w ekstraklasie. Stworzyli ich zaledwie jedenaście, legitymują się zatem niemal stuprocentową skutecznością.
Nie zawsze gole padają po stworzonych okazjach. Tak się dzieje przy niespodziewanych uderzeniach z dalszej odległości. Pogoń w ten sposób zdobywała gole w spotkaniach z ŁKS i Śląskiem. W trzech ostatnich meczach, z których tylko jeden wygrali, potrafili zatem zdobyć zaledwie jednego gola po wykreowanej sytuacji. Bramki Adama Buksy w spotkaniach ze Śląskiem i ŁKS nie zaliczają się do takich.
Skuteczność siadła
W tym elemencie jest zatem wiele do poprawy i jest to zaskakujące o tyle, że w poprzednim sezonie Pogoń była jedną z dwóch najskuteczniejszych drużyn w ekstraklasie. Zdobyła w 37 meczach aż 57 goli. To drugi wynik w historii występów Pogoni w ekstraklasie. Więcej i częściej Pogoń strzelała tylko w swoim najlepszym sezonie 1986/87, kiedy wywalczyła wicemistrzostwo Polski, a Marek Leśniak z 24 zdobytymi golami został królem strzelców.
Nawet pucharowy mecz z beniaminkiem drugiej ligi Stalą Rzeszów pokazał, że ze skutecznością i kreowaniem sytuacji jest kłopot. Pogoń przed przerwą nie oddała celnego strzału, a zdecydowaną przewagę osiągnęła dopiero po zdobyciu zwycięskiego gola, kiedy rywal stracił nadzieję na wyrównanie i korzystny wynik.
Jagiellonia jest obecnie jedną z dwóch najskuteczniejszych drużyn w ekstraklasie. Zdobyła 15 goli, w dziesięciu meczach wykreowała 23 sytuacje, co plasuje też zespół w gronie trzech najlepszych. Jej wynik, dorobek punktowy i miejsce w tabeli nie są zatem przypadkowe, są efektem konkretnych działań zarówno w ofensywie, jak i w defensywie.
To skutek kilkuletniej pracy klubu, czego efektem są w ostatnich trzech sezonach: dwa wicemistrzowskie tytuły i awans do finału Pucharu Polski. Pogoń nie jest klubem o mniejszych możliwościach finansowych, organizacyjnych, a do sukcesów Jagiellonii w ostatnich latach dopiero dąży.
Na pewno dość zasadniczą różnicą pomiędzy obu klubami jest kwestia stadionu. Jagiellonia gra na nowoczesnym obiekcie już od pięciu lat, Pogoń na taki wciąż oczekuje i musi być cierpliwa. Nie nastąpi to wcześniej niż za trzy lata. Obecnie występuje na placu budowy.
Pogoń nie ma szczęścia do potyczek z Jagiellonią w Białymstoku. Kosta Runjaic ze swoim zespołem mierzył się w Białymstoku już trzy razy i za każdym razem przegrywał. Nawet rok temu, kiedy zespół pod wodzą niemieckiego szkoleniowca notował swoją najlepszą passę, w ośmiu meczach wygrał siedem razy, a przegrał tylko raz i było to na stadionie w Białymstoku. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser