Sobota, 20 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Byli portowcy w lidze rumuńskiej

Data publikacji: 10 listopada 2016 r. 12:12
Ostatnia aktualizacja: 10 listopada 2016 r. 15:31
Piłka nożna. Byli portowcy w lidze rumuńskiej
 

PIŁKARSKA reprezentacja Polski rozegra w piątek w Bukareszcie kolejny mecz w ramach eliminacji do mistrzostw świata. Rywalem będzie Rumunia, która w przeciwieństwie do naszej drużyny w finałowym turnieju mistrzostw Europy zawiodła, nie wyszła z grupy, a w ostatnim grupowym meczu przegrała z Albanią.

Rumunia, to kraj, w którym występowało kilku byłych piłkarzy Pogoni Szczecin. Piotr Celeban w latach 2012-14 rozegrał w rumuńskim Vaslui 56 ligowych spotkań i zdobył 11 goli. Interesowała się nim Steaua Bukareszt, ale wychowanek Pogoni ostatecznie wrócił do Polski, ale już nie do Pogoni, tylko do Śląska Wrocław, w którym spędził zdecydowaną większość swojej piłkarskiej kariery.

1,5 sezonu w lidze rumuńskiej spędził obecny trener bramkarzy w Pogoni Szczecin, Boris Peskovic. Trafił do czołowej drużyny rumuńskiej Cluj, ale zbyt wiele nie pograł. Zdołał zagrać w pięciu meczach ligowych, jednym w fazie grupowej Ligi Europejskiej z PSV Eindhoven.

Peskovic był mistrzem

W roku 2010 jego klub wywalczył mistrzostwo kraju, zakwalifikował się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale Peskovic nie zagrał w żadnym z meczów. Za rywali w grupie Cluj miał wtedy Bayern Monachium, Romę i Basel. Zajął czwarte miejsce w grupie i odpadł z rywalizacji.

W Rumunii i to największym klubie z tego kraju występował Rafał Grzelak. W sezonie 2009/10 zagrał tylko w sześciu meczach. Lewoskrzydłowy zachodniopomorskich klubów: Pogoni Szczecin i Floty Świnoujście trafił tam za namową Pawła Golańskiego – swojego kolegi jeszcze za czasów wspólnej gry w juniorach ŁKS i reprezentacji Polski.

– Cieszyłem się na myśl gry w takim klubie, jak Steaua – opowiada R. Grzelak. – Nad podpisaniem umowy nie zastanawiałem się długo, bo nie sądziłem, że w takim klubie może spotkać mnie coś tak złego. Oczywiście dużo słyszałem o specyficznym prezesie, ale w ogóle się tym nie przejmowałem. Ja chciałem grać w piłkę, ale potem okazało się, że nie było mi to dane.

6 meczów Grzelaka

Grzelak w ligowych rozgrywkach zagrał w zaledwie sześciu meczach. Wycofany został do zespołu rezerw głównie dlatego, że popadł w dość poważny konflikt z kontrowersyjnym prezesem Becalim.

– W klubie dostałem koszulkę z numerem 10, ale nie wszystkim się to podobało – opowiada Grzelak. – Niektórzy piłkarze z innych klubów wypowiadali się w ten sposób, że to skandal, by polski piłkarz grał w takim klubie z numerem 10, który kiedyś należał do Hagiego. Następnie prezes wypalił, że łysy piłkarz nie może grać w jego klubie z numerem 10 i się zaczęło.

To było jeszcze, zanim Grzelak zagrał w jakimkolwiek meczu. Pobyt w rumuńskim klubie zmieniał się w piłkarski koszmar, a wszystko za sprawą prezesa, który uwziął się na polskiego piłkarza i dawał się łatwo podpuszczać.

– Akurat z kibicami miałem dobre kontakty – wspomina Grzelak. – To też się jemu nie podobało.

Nieporozumienie z kibicami

Po jednym ze spotkań kibice pozdrawiali Grzelaka, a on ich. Piłkarz nie rozumiał wszystkiego, co krzyczą fani, a potem okazało się, że prócz nazwiska Grzelaka skandowali także niewybredne okrzyki na prezesa. Ten dowiedziawszy się o tym uznał, że piłkarz do tego podjudzał i odebrał jako atak na niego.

– Zaczęły się dla mnie trudne chwile – mówi Grzelak. – Kolejna afera wybuchła po derbowym meczu z Dinamem. Zmieniłem w trakcie gry jednego z pupilów prezesa, a ten później mnie obwiniał za porażkę 0:1. Trudno w takiej atmosferze o spokojną, normalną pracę. Wiedziałem już, że kariery w Steaule nie zrobię.

Pomiędzy obu panami dochodziło do kolejnych słownych utarczek. Prezes twierdził, że tacy piłkarze, jak Grzelak powinni pracować w cyrku, a piłkarz nie pozostawał dłużny i też się odgryzał.

– Miałem już wszystkiego dość – komentuje po latach Grzelak. – Ile można znosić ciągłe pretensje i wyzwiska. Postanowiłem rewanżować się tym samym.

Przesunięty do rezerw

Można było się spodziewać, że z tej wojenki między prezesem, a piłkarzem górą będzie ten pierwszy i tak też się stało. Piłkarz został przesunięty do rezerw, ale nawet tam zakazano mu występów.

– Po jednym z meczów, w których zagrałem, trener został wezwany do prezesa i zagrożono mu utratą posady, jeżeli będzie mnie wystawiał do gry – mówi Grzelak. – Moja misja w Bukareszcie dobiegała końca.

Rafał Grzelak wrócił do Polski po 12 miesiącach pobytu w Bukareszcie, ale z zaledwie dwumiesięczną pensją. O pozostałe należności musiał się ubiegać w FIFA.

– Część pieniędzy odzyskałem, ale nie spodziewałem się, że będę musiał ich dochodzić na drodze sądowej – odparł Grzelak. ©℗ Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Co rusz to jakis znajomy pilkarz..ale sie namoczylem..
2016-11-10 15:27:31
Jak byly mistrzostwa Europy juniorow w Finlandii wybralismy sie z Patrickiem zeby ogladac polakow.Wtedy zajmowalem sie polskim rynkiem u nas..W tej wtedy U-18 podobal sie nam tylko Rafal Grzelak.Olbrzymi skandal troche wtedy naswietlany w Polsce i Finladii spowodowal ze pilkarz i kolega Rafala Kazmierczak byl przez finow zatrzymany i musielismy go uratowac bo nawet przedstawiciel wazny nie chcial pomoc,,Troche pozniej tego Rafala chcial Pan Ptak sorzedac do Belgii do Brugge wiec mialem zaszczyt podroz z panem Ptakiem w jego super Mercedesie do Belgii razem z Rafalem odbyc.Do transferu nie doszlo bo go sam zastopowalem juz tam na miejscu i do dzis pamietam ze pan Ptak nazwal mnie "choc jeden uczciwy" Jak moglem byc innym po tylu latach gry w Pogonii gdzie szef Kosobucki ewentualnych kombinatorow poza boiskiem wysylal do spiewu.Jak tu nie byc wdzieczny klubowi o nazwie Pogon do dzis za wszystko i za pierwsza podroz promem do Szwecji z Pogonia gdzie w Ystad podziwiali prom jakiego nawet tam nigdy nie widzielia wyprodukowany w Szczeciniewlasnie w Stoczni..Dlatego za nazwanie mnie starym stoczniowcem tez dziekuje wierzac ze ta Stocznia pewnie wroci do ludzi a tych s……. wsadza! .Zas jesli chodzi o te inne dpdatki juz to zawsze mam problem czy to pisze sie samo "H" czy "CH" wspominajac wtedy Kobuszewskiego ..Pozdr z SE /BM

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA