Rozmowa z trenerem Błękitnych Stargard Krzysztofem Kapuścińskim
– W sześciu meczach sparingowych i pucharowych pana zespół strzelił 18 bramek. Czy tak ofensywnie i skutecznie grających Błękitnych zobaczymy także w II lidze?
– Bardzo bym chciał, ale sparingi to nie to samo co liga. Tu bramki będzie trudniej zdobywać, a rywale będą bardziej wymagający. Dla nas najważniejszym sprawdzianem był mecz z Bytovią Bytów w Pucharze Polski. Choć przegraliśmy 1:2, zaprezentowaliśmy się z dobrej strony, ale nie ustrzegliśmy się błędów, zwłaszcza w grze defensywnej.
– W dwóch rozegranych przed ligą meczach Pucharu Polski wystawił pan do gry identyczny skład. Czy to jest w chwili obecnej podstawowa jedenastka Błękitnych, która rozpocznie w sobotę inauguracyjny mecz z Bełchatowem?
– Trudno to jeszcze w tej chwili powiedzieć. Mądrzejszy będę po najbliższych treningach. Podpisujemy właśnie kontrakt ze stoperem Patrykiem Burzyńskim mającym za sobą występy w Górniku Łęczna, a do zdrowia wraca kolejny obrońca Maciej Liśkiewicz.
– W składzie na dobre zadomowiło się trzech nowych piłkarzy. Co powie pan o pozyskanych przed sezonem piłkarzach?
– Zaczynając od ataku, to w naszą grę dobrze wkomponował się Mateusz Węsierski. To szybki i silny napastnik wypożyczony z Arki Gdynia, który strzelił już bramkę w ostatnim meczu pucharowym z Bytovią. Środek pola wzmocnił nam Damian Mosiejko, a na lewej obronie możliwość rotacji daje nam Hubert Kotus. Mariusz Rzepacki, choć jeszcze nie zadebiutował w oficjalnym meczu, ostro rywalizuje o miejsce w bramce z Markiem Ufnalem.
– To jednak Sebastian Inczewski był najskuteczniejszym strzelcem w ostatnich meczach. Czy zawodnik ten, który w ostatnich latach był zmiennikiem-jokerem w pana zespole, przebije się do podstawowego składu?
– Sebastian zawsze najwięcej dawał drużynie wchodząc jako joker na ostatnie 20 minut. Uratował nam niejedno spotkanie, ale teraz rzeczywiście jest bliżej podstawowego składu niż kiedykolwiek wcześniej.
– Jest pan najdłużej pracującym w jednym klubie trenerem szczebla centralnego. Najbliższy sezon będzie już piątym w drugoligowych Błękitnych. Nie myślał pan o zmianie otoczenia?
– Rzeczywiście były przed sezonem propozycje, ale z decyzjami muszę powstrzymać do czasu uzyskania licencji UEFA Pro – najwyższej klasy trenerskiej umożliwiającej pracę w wyższych ligach. Z drugiej strony mam jeszcze w Stargardzie sporo do zrobienia. Chcę wypromować kolejnych piłkarzy, żeby tak jak Łukasz Kosakiewicz strzelali w ekstraklasie bramki Legii. ©℗ Rozmawiał Wojciech TACZALSKI