Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Bitwa akademii

Data publikacji: 08 czerwca 2020 r. 21:37
Ostatnia aktualizacja: 09 czerwca 2020 r. 21:46
Piłka nożna. Bitwa akademii
 

Szczęśliwa wygrana Pogoni z Cracovią spowodowała, że nastroje wśród szczecińskich kibiców trochę się poprawiły, ale absolutnie nie wolno zapominać w jakiej sytuacji znalazł się zespół w rundzie wiosennej i jak mocno zjechał w dół z formą i aspiracjami w porównaniu do rundy jesiennej, a tym bardziej do całego poprzedniego sezonu.

Zwycięstwo nad Cracovią praktycznie zapewniło Pogoni awans do górnej ósemki. Mało tego, Pogoń awansowała również na podium i celem na najbliższe dwa spotkania będzie utrzymanie tego miejsca. Dzięki temu cztery z siedmiu spotkań w grupie mistrzowskiej Pogoń zagra w Szczecinie, a to mimo braku własnych kibiców na trybunach ma duże znaczenie. Odpada jeden daleki wyjazd, a co za tym idzie, łatwiejsza będzie regeneracja, co przy dużej intensywności rozgrywania spotkań będzie bardzo istotne.

Pogoń mecz z Cracovią wygrała, pod tym względem nastąpił przełom, jednak absolutnie nie było tego widać poprawy w grze. Deficyty w ofensywie są olbrzymie. Pogoń do meczu z Cracovią przystąpiła z zaledwie trzema piłkarzami, którzy w obecnym sezonie zdobywali gole. W sumie Kowalczyk, Matynia i Listkowski mają na swoim koncie pięć bramek, a jeden Lopes w drużynie Cracovii tych bramek zdobył osiem.

W wyjściowym składzie Pogoni zagrało dwóch ofensywnych zagranicznych piłkarzy, którzy nie zdobyli ani jednego gola nie tylko w obecnym sezonie, ale również w całym poprzednim roku kalendarzowym. Takimi piłkarzami są: Santeri Hostikka i Michalis Manias i aż trudno uwierzyć, że z tej klasy piłkarzami w wyjściowym składzie Pogoń potrafiła wygrać mecz.

Dubler ratuje wygraną

Wygraną Pogoni zapewnił piłkarz, który przez dziesięć miesięcy się leczył i cokolwiek by mówić o niewątpliwej wartości Kamila Drygasa, to jednak nie jest to normalna sytuacja, że drużynę ratuje zawodnik, który w ostatnich miesiącach zamiast trenować, to głównie się rehabilitował.

Powrót do zdrowia i do wysokiej formy naszego kapitana to jest znakomita wiadomość i dlatego należy z dużą ostrożnością kierować jego procesem odzyskiwania pełnej boiskowej sprawności. Drygas w meczu z Cracovią był naszym najlepszym piłkarzem nie tylko z powodu zdobycia jedynej zwycięskiej bramki. To był piłkarz z najwyższym InStatem na poziomie 354 punktów, a grał przecież tylko niecałą jedną połowę.

Trochę zastanawia fakt, że w Pogoni od jakiegoś już czasu najlepiej spisują się ci piłkarze, którzy mieli problemy z regularnym treningiem. Drygas nie jest pierwszym takim przykładem. Do drużyny po równie długiej przerwie spowodowanej kontuzją powrócił Mariusz Malec, który wygrał rywalizację z Konstantinem Triantafyllopoulosem, a w dwóch ostatnich meczach prezentował się korzystniej od Benedikta Zecha.

Objawieniem meczu z Cracovią był Ricardo Nunes, dla którego od dziewięciu miesięcy był to dopiero trzeci występ w ekstraklasie. 34-latek rozgrywa swój prawdopodobnie ostatni sezon w Pogoni, ale mecz z Cracovią pokazał, że jest obecnie jednym z lepszych piłkarzy, dokładnie podaje, jest w swoich działaniach staranny, elegancki, absolutnie przewyższa kilku piłkarzy mających nieuzasadnione duże poparcie u szkoleniowca.

Nunes pokazał jakość

Pogoń w meczu z Cracovią wykonała dziesięć celnych podań w pole karne przeciwnika, a Nunes tych podań zanotował sześć. Szczeciński zespół w całym spotkaniu zanotował cztery otwierające podania, a Nunes wykonał ich dwa.

Czasy się zmieniają, a w sobotnim meczu z Cracovią pierwszoplanowe role odgrywali: Drygas, Nunes i Listkowski, czyli piłkarze, którzy są przy pierwszym zespole od czterech lat, byli już podstawowymi graczami u trenera Moskala, Listkowski debiutował u Michniewicza, a Nunes nawet u trenera Wdowczyka.

Kolejnym przykładem jest Paweł Cibicki, który podczas zimowego okresu przygotowawczego długo się zmagał z urazem, ale na początku roku był naszym najlepszym i najskuteczniejszym piłkarzem. W meczu z Cracovią zabrakło go na boisku, nie dostał swojej szansy nawet jako dubler. Pewnie z powodu lekkiej niedyspozycji piłkarza w tygodniu poprzedzającym mecz.

To była decyzja zaskakująca, ale zakończyła się triumfem szkoleniowca, który zamiast rutyniarzy wprowadził w drugiej połowie na boisku nastolatków: Huberta Turskiego i Macieja Żurawskiego. W przypadku Cibickiego nikt nie spodziewał się, że jedyny zimowy transfer Pogoni wobec dużych kadrowych problemów w ofensywie może nie zaliczyć nawet minuty. To obecnie nasz najlepszy strzelec w drużynie z dorobkiem trzech goli.

Rutyniarze nie podnieśli się z ławki

Ławka rezerwowych w meczu z Cracovią prezentowała się dość ciekawie. Byli na niej: Paweł Cibicki, Konstantinos Triantafyllopoulos, Damian Dąbrowski czy Adam Frączczak. Na boisko weszli jednak nastoletni wychowankowie akademii: Hubert Turski i Maciej Żurawski. I obaj nie zawiedli.

To kolejni dwaj piłkarze, którzy zaprezentowali się korzystnie i obaj nie brali udziału w zimowych przygotowaniach. Wyglądali lepiej od tych, których trener miał do dyspozycji przez cały czas. Żurawski i Turski na razie tylko pokazali się przez krótki czas, ale ochotę do gry, pewność i odwagę mają na wysokim poziomie.

Należy tylko żałować, że z powodów zdrowotnych poza sferą rozważań są kolejni utalentowani juniorzy: Kacper Kozłowski i Marcel Wędrychowski. Ten ostatni też nie uczestniczył w zimowych przygotowaniach, a podczas swojego jedynego w tym roku występu z Rakowem w Bełchatowie spisywał się jako dubler lepiej od wszystkich pozostałych ofensywnych graczy. Dziś już wiemy, że nie dostanie szansy na potwierdzenie swojego talentu. Przynajmniej do końca roku kalendarzowego.

Pogoń zagra we wtorkowy wieczór z Lechem, który uchodzi za zespół grający ładny futbol, ale jednak mocno zawodzi i nie zdołał nawiązać walki z Legią o tytuł mistrzowski. Nasz przeciwnik jest zespołem, który średnio wymienia najwięcej podań w meczu, ma najwyższy procent posiadania piłki i zdobywa najwięcej goli w ostatnim kwadransie gry.

Lech jest w naszej ekstraklasie pewnym paradoksem. Z jednej strony uchodzi za zespół najczęściej korzystający z wychowanków, młodzieżowców, zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji Pro Junior System, ale z drugiej jest też klubem korzystającym z obcokrajowców najczęściej. Okazuje się, że w jednym klubie jest szansa na dawanie szans młodym piłkarzom, a z drugiej nie przeszkadza to w opieraniu zespołu na obcokrajowcach, którzy jednak w Poznaniu rozczarowują.

Pogoń zwycięstwem z Cracovią nie tylko praktycznie zapewniła sobie awans do górnej ósemki, ale też zachowała szansę gry o medalowe miejsce. To nie tylko sprawa prestiżu, awansu do kwalifikacji Ligi Europy, ale też konkretnych nagród pieniężnych przyznawanych w ramach umowy ze stacjami telewizyjnymi. Dla Pogoni dbającej głównie o rosnący budżet to sprawa nie bez znaczenia, natomiast dla młodych piłkarzy szansa na pokazanie się i nabieranie doświadczenia.

W Pogoni w ostatnim meczu z Cracovią zaprezentowało się aż pięciu wychowanków, w tym czterech młodzieżowców. Identycznie było w Lechu podczas spotkania z Zagłębiem w Lubinie. Na boisku pojawi się przynajmniej ośmiu potencjalnych młodzieżowych reprezentantów Polski. Zobaczymy kwiat polskiej młodzieży piłkarskiej i miejmy nadzieję futbol na wysokim poziomie. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

pierwsza połowa
2020-06-09 21:35:09
już przegrywamy....
okiem kibica
2020-06-09 15:44:37
Kiepski,beznadziejny mecz mimo wygranej i postawie tylko dwóch-trzech zawodników,nie odmieni oblicza tego zespołu. Zespół nie wygląda dobrze.Na tle równie beznadziejnej Cracovii Pogoń prezentowała się jeszcze gorzej.Nie wiem co musiałoby się wydarzyć w głowach zawodników i sztabu by zespół na mecz z Lechem mentalnie,oraz sportowo przygotować tak aby ten zaprezentował się jak na zespół z ekstraklasy przystało.Cudów nie oczekuję,nie łudzę się że zobaczę inną postawę,inne umiejętności.Liczenie tylko na dwóch-trzech zawodników że odmienią oblicze zespołu jest słabe i naiwne.
Optyk
2020-06-08 22:28:31
Cibicki na zdjeciu nawet maski na twarz nie potrafi założyć! reszta jakoś dała radę.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA