Piast Gliwice - Pogoń Szczecin 0:0
Żółte kartki: Sokołowski (Piast), Buksa (Pogoń).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów 4 219.
Piast: Plach - Pietrowski, Czerwiński, Huk, Kirkeskov - Rymaniak (76, Konczkowski), Hateley, Sokołowski, Dziczek (83, Badia), Felix - Parzyszek (63, Steczyk).
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Triantafyllopoulos, Zech, Nunes - Hostikka (70, Spiridonovic), Podstawski, Kozulj (85, Guarrotxena), Kowalczyk, Buksa - Manias (65, Listkowski).
Pogoń straciła pierwsze punkty w sezonie. Nie zdołała pokonać Piasta na jego terenie, ale jeden punkt wywalczony na boisku mistrza Polski można traktować, jako osiągnięcie. Szczecinianie nie rozegrali porywającego widowiska. W trzecim kolejnym meczu to rywale mieli lepsze sytuacje bramkowe, ale znów zdobycz punktową zapewnił nam Stipica.
Wybronił nam cztery strzały, a po przerwie jedną sytuację praktycznie niemożliwą do obrony. Chorwat powoli staje się zmorą piłkarzy z polskiej ekstraklasy i głównie dzięki niemu portowcy wciąż są bez porażki, stracili w trzech meczach zaledwie jednego gola i zajmują po niedzielnych spotkaniach drugie miejsce w tabeli.
W dwóch wcześniejszych meczach udawało się zwyciężyć, bo Pogoń miała w swoich szeregach piłkarzy potrafiących w decydujących momentach wykorzystać swoje szanse. W Gliwicach tych okazji jednak nie było, Pogoń kiepsko sobie poczynała w ofensywie, w drugiej połowie praktycznie nie zagrażała gospodarzom, oddała im inicjatywę, była bardzo pasywna i mało konkretna.
Wszyscy byliśmy ciekawi, jak goście poradzą sobie w pierwszym meczu bez swojego kapitana i lidera, kontuzjowanego Drygasa. Okazało się, że kiepsko. Trener Runjaic postanowił dokonać wielu roszad i nie wyszło to dobrze.
Słaby debiut Maniasa
Po raz pierwszy w oficjalnym meczu zaprezentował się Manias i wypadł tak samo, jak w meczach kontrolnych. Był pasywny, schowany za plecami rywala, brakowało mu agresji, o jego postawie nie da się powiedzieć niczego dobrego. Co gorsza, wygląda na piłkarza o niezbyt dużym potencjale, co może być problemem znacznie poważniejszym szczególnie w kontekście ewentualnego transferu Buksy.
23-latek tym razem rozpoczął mecz na lewej pomocy, choć na tej pozycji nie występował od kilkunastu miesięcy. Nie grał w drugiej linii nawet w sparingach. To świadczy też o sporym deficycie na tej pozycji w drużynie. Buksa nie wypadł dobrze, źle czuł się na skrzydle, nie zagrażał przeciwnikowi, nie potrafił się odnaleźć.
Po zejściu z boiska Maniasa zajął swoją optymalną pozycję w ataku, ale gra zespołu wyglądała coraz gorzej, więc trudno było i jemu pokazać się z dobrej strony. Nie dostawał piłek, był praktycznie w każdej sytuacji na straconej pozycji, to był drugi z rzędu jego nieudany występ.
Jako środkowy pomocnik mecz rozpoczął Kowalczyk, jednocześnie zakładał kapitańską opaskę. Nie tchnął drużyny do bardziej energicznych ataków, miał problem z grą kompaktową. Starał się być aktywny, jak zwykle waleczny, ofiarny, ale zabrakło piłkarskiej jakości.
Pierwsza połowa lepsza
Pogoń zdecydowanie lepiej spisywała się przed przerwą. Wtedy dwoma dobrymi strzałami popisał się Nunes. Po przerwie nasz lewy obrońca nie był już tak aktywny w ofensywie, natomiast w defensywie bardzo często się spóźniał, zostawiał przeciwnikowi dużo swobody. Mogło to się kilka razy zakończyć stratą gola, ale szczęśliwie udało się utrzymać bezbramkowy wynik.
Po przerwie drużyną lepsza był Piast. Pogoń była mocno wycofana, nie umiała przeprowadzić żadnej groźnej kontry, rezerwowi dali słabe zmiany, aktywny był jedynie Spiridonovic, ale przeważnie był osamotniony w próbach stworzenia liczebnej przewagi na połowie rywala.
Pogoń po trzech meczach ma siedem punktów na koncie, ani jednej porażki, wygraną i remis nad wicemistrzem i mistrzem Polski na ich terenie i to są pozytywy. Postawa na boisku musi jednak ulec zdecydowanej poprawie, Pogoń gra w obecnym sezonie słabiej, niż w poprzednim, gorzej też, niż wiosną ubiegłego roku, kiedy walczyła o utrzymanie. ©℗ Wojciech Parada