Korona Kielce – Pogoń Szczecin 1:1 (0:1) 0:1 Buksa (20), 1:1 Arweładze (84).
Żółte kartki: Tamm, Marquez (Korona), oraz Majewski, Buksa, Delew, Nunes (Pogoń).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów 5 583.
Korona: Miśkiewicz - Rymaniak, Kovacevic, Marquez, Tamm (46, Pucko) - Gardawski, Gnjatic, Petrak (65, Arweładze), Żubrowski, Forbes - Górski (62, Soriano).
Pogoń: Załuska - Bartkowski, Fojut, Malec, Nunes - Guarrotxena (46, Kowalczyk), Podstawski, Drygas, Kozulj (80, Delew), Majewski (85, Żyro) - Buksa.
Pogoń wciąż bez przełamania w spotkaniu wyjazdowym. W piątkowym meczu była blisko wygranej z Koroną w Kielcach, prowadziła bardzo długo, przez ponad godzinę. Sprawiała dobre wrażenie, dominowała, miała pomysł na grę, prezentowała się zdecydowanie lepiej od rywala, ale nie umiała swojej przewagi, ani wyższości udokumentować golami.
Zdobyła tylko jednego potwierdzając tym samym, że problem ze zdobywaniem bramek na wyjazdach istnieje. Na boisku widzieliśmy zespół chcący wygrać, umiejący dobrze organizować atak pozycyjny, jednak wciąż brakuje wykończenia, większej siły w polu karnym rywala.
Remis w wyjazdowym spotkaniu z czwartym zespołem w tabeli nie należy traktować jako porażki, jednak biorąc pod uwagę jakość gry obu zespołów, styl gry, umiejętność kreacji, to zwycięstwo należało się portowcom.
Pogoń zanotowała pierwszy remis od 14 spotkań. Ostatni raz podzieliła się punktami właśnie w meczu z Koroną, ale rozegranym ponad pięć miesięcy temu w Szczecinie. Wtedy Pogoń była jednak zupełnie innym zespołem, grającym zachowawczo, mającym kłopot zw zdominowaniem przeciwnika.
Dojrzała Pogoń
Dziś szczecinianie prezentują futbol bardziej dojrzały, ale jeszcze nie na tyle skuteczny, by zacząć wygrywać również poza Szczecinem.
Pogoń w trzecim kolejnym tegorocznym meczu straciła gola po stałym fragmencie gry. Rywal w tym roku nie strzelił portowcom gola po wypracowanej akcji, jednak wszyscy doskonale już nasz zespół przejrzeli i wiedzą, że każda wrzutka w pole karne Załuski grozi szczecińskiej drużynie utratą bramki. Bardzo niepewnie w takich sytuacjach zachowuje się nasz bramkarz.
Pogoń nie umiała dowieźć zwycięstwa do końca. Znów pokazała się jako zespół mocno zdeterminowany, chcący za wszelką cenę przede wszystkim wygrać. Pogoń nie kalkulowała, miała przewagę nawet prowadząc, ale podwyższyć wyniku już nie umiała.
Gospodarze nie mieli żadnego pomysłu na zdobycie gola, byli drużyną zdecydowanie gorszą. Ich jedyną bronią były dośrodkowania w pole karne. W ten sposób zdobyli gola też przed przerwą, ale po analizie VAR bramka nie została uznana. To też była akcja po stałym fragmencie gry i przegranej walce o górną piłkę we własnym polu karnym.
Pogoń kreowała grę
Pogoń natomiast zdobyła gola po wykreowanej akcji, po prostopadłym podaniu Kozulja, a przy golu też nieuznanym po analizie VAR też zaprezentowała pomysł na zdobycie gola, świetnym podaniem popisał się Guarrotxena. Taka była w piątkowy wieczór różnica pomiędzy obu zespołami, inaczej dochodziły do pozycji strzeleckich.
Być może Pogoń wygrałaby mecz, gdyby zachowała więcej odpowiedzialności, grała bardziej zachowawczo i przy prowadzeniu nie ryzykowałaby chcąc podwyższyć wynik meczu. Nie można mieć jednak o to do szczecinian pretensji. Chcemy oglądać zespół walczący o wygraną, a że jeszcze nie w każdym meczu to się udaje, to świadczy tylko o tym, że proces kształtowania drużyny wciąż trwa.
Pogoń w dwóch tegorocznych wyjazdowych meczach miała przewagę, grała futbol otwarty, dominowała nad gospodarzami, ale zdobyła tylko punkt. Postępując na boisku w ten sposób przyjdą jednak mecze, które Pogoń wygrywać będzie z łatwością, bo obrała dobrą drogę, której celem jest zdobywanie goli i sprawianie radości oglądającym mecz.
Dziś Pogoń ogląda się chętnie, drużyna ma coraz więcej kibiców nie tylko w Szczecinie, zawsze dopinguje się zespoły chcące pokazać coś więcej, jak bezmyślne kopanie piłki w pole karne rywala. ©℗ Wojciech Parada