Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 0:0.
Żółte kartki: Nunes, Cincadze, Matras (Pogoń), oraz Góralski, Guti (Jagiellonia).
Czerwona kartka: Burliga (Jagiellonia, 43)
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów: 3 486.
Pogoń: Słowik - Niepsuj (29, Cincadze, 79, Çiftçi), Râpă, Rudol, Nunes (66, Matynia) - Delew, 6. Murawski, Matras, Drygas, Gyurcsó - Frączczak.
Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Runje, Guti, Tomasik - Frankowski, Grzyb, Góralski, Vassiljev (88, Świderski), Černych - Sheridan (79, Romanczuk).
Pogoń zaledwie bezbramkowo zremisowała z liderującą Jagiellonią. Nie wykorzystała faktu, że przez ponad połowę meczu grała z przewagą jednego piłkarza. Jagiellonia po stracie Burligi, który pod koniec pierwszej połowy zobaczył czerwoną kartkę, zmieniła taktykę. Nastawiła się na obronę bezbramkowego wyniku, a gospodarzy wybiła z rytmu na tyle skutecznie, że ci po przerwie praktycznie nie stworzyli sytuacji.
Pogoń po zmianie stron miała zaledwie dwa razy piłkę przy nodze w polu karnym przeciwnika. Było to w końcówce meczu, Wcześniej miała duży problem, by zbliżyć się w okolice pola karnego. Mecz po zobaczeniu czerwonej kartki przez Burligę praktycznie się skończył, choć była to zaledwie pierwsza połowa. Jagiellonia nie miała ochoty się otwierać, a Pogoń nie miała pomysłu, jak zaatakować.
Pozornie zatem, czerwona kartka pokazana Burlidze bardziej zaszkodziła Pogoni, niż Jagiellonii. Do tego momentu gra wyglądała dobrze. Pogoń szybko i z rozmachem organizowała atak pozycyjny, a Jagiellonia też sprawiała wrażenie drużyny, która chce mecz wygrać.
Najlepszy futbol w roku
Pogoń w pierwszej połowie rozgrywała swój najlepszy futbol w tym roku. Przed przerwą oddała 8 strzałów, z których połowa była celnych. Wszystko zepsuło się nieco wcześniej, zanim z boiska został wyrzucony Burliga.
Po niespełna pół godzinie gry kontuzji mięśniowej doznał nieźle spisujący się Niepsuj. Trener Moskal wprowadził na boisko Cincadze, czym zmienił pozycje dwóm innym piłkarzom. Rapa powrócił na prawą obronę, a Matras na pozycję środkowego obrońcy.
Wcześniej ci piłkarze sprawiali bardzo dobre wrażenie. Rapa doskonale wyglądał w środku defensywy, choć na tej pozycji zobaczyliśmy go po raz pierwszy. O tym, że jest szybki, to wiedzieliśmy, ale Rumun pokazał też, że dobrze czuje boiskową przestrzeń, odległości i praktycznie nie było widać w jego poczynaniach nerwowości.
O tym, że Matras jest bardziej pożyteczny w drugiej linii przekonał sam piłkarz rozgrywając znakomitą rundę jesienną. Również trener Moskal dał się przekonać i po pięciu nieudanych meczach w tym roku powrócił do sprawdzonego schematu.
Cincadze nie sprostał Matrasowi
Mecz z Jagiellonią był jednak drugim z kolei, w którym Matras musiał w trakcie gry łatać dziurę w defensywie. Odbiło się to oczywiście kosztem jakości gry, bo zastępujący go Cincadze absolutnie nie był w stanie sprostać poprzednikowi.
Gra Gruzina nie wyglądała dobrze, ale jeszcze gorzej zachował się jego trener. Nie ma dla piłkarza większego upokorzenia, jak zdjęcie z boiska w meczu, w którym pełniło się rolę dublera. Rozpocząć i zakończyć mecz na ławce rezerwowych, to dla piłkarza doświadczenie niezwykle bolesne i Moskal jako były piłkarz powinien o tym doskonale wiedzieć.
Jeżeli nasz szkoleniowiec chciał zbudować nowego piłkarza w drużynie, to uczynił coś całkowicie odwrotnego. Okazało się też, że w drużynie są piłkarze, którzy bez względu na prezentowaną formę, przydatność do drużyny, zawsze się w niej znajdują i grają praktycznie co każdy mecz do samego końca.
Remis z Jagiellonią oznacza, że Pogoń w dziesięciu ostatnich meczach ligowych zdołała wygrać zaledwie raz - najmniej ze wszystkich ligowych drużyn. Pozytyw jest taki, że zespół ustawiony w optymalny sposób w drugiej linii może prowadzić grę efektowną, ale w przypadku głęboko wycofanego rywala nie ma absolutnie żadnego pomysłu na rozwiązanie sytuacji boiskowych. ©℗ Wojciech Parada