Japończyk Takafumi Akahosi spędził przy Twardowskiego łącznie pięć i pół roku. Czarował kibiców świetną techniką, silnym strzałem i niebanalnymi podaniami. „Aka” – bo taki miał pseudonim w szatni – zarażał też uśmiechem – zarówno kibiców, jak i kolegów z drużyny. Pod koniec zeszłego tygodnia poinformował, że kończy przygodę z futbolem.
Takiej decyzji można się było po Japończyku spodziewać. Bez klubu pozostawał bowiem od ponad roku. 1 stycznia 2020 wygasła jego umowa z indonezyjskim zespołem Arema FC. Wybuch pandemii koronawirusa, zamknięcie granic i zawieszenie większości rozgrywek nie ułatwiały znalezienia nowego pracodawcy.
– Poza tym mój ojciec ciężko zachorował. Ma nowotwór czwartego stopnia, wymaga ciągłej opieki. Trzy miesiące temu postanowiłem wrócić do Japonii, żeby móc spędzać jak najwięcej czasu z rodzicami. Właściwie tylko tyle mogę teraz zrobić dla taty. Po tylu latach zagranicznej włóczęgi, jestem to winien swoim najbliższym – mówił w rozmowie z nami Takafumi Akahoshi. Były portowiec opuścił ojczyznę w 2010 roku. Miał wówczas doświadczenie na poziomie zarówno pierwszej, jak i drugiej ligi japońskiej, i zapragnął spróbować czegoś nowego. Trafił na Łotwę, do drużyny Liepajas Metalurgs. To właśnie stamtąd, w styczniu 2011 roku, został ściągnięty na Twardowskiego.
- Szczecin to mój drugi dom. W każdej chwili jestem gotowy wsiąść w samolot i odwiedzić to miasto. Moim najpiękniejszym wspomnieniem związanym zarówno ze Szczecinem, jak i z samą Pogonią, jest oczywiście awans z I ligi do ekstraklasy. Wróciliśmy wtedy z Gdyni w środku nocy, a pomimo tego na stadionie czekały na nas tłumy szczęśliwych kibiców. Naprawdę się wtedy wzruszyłem. Zresztą nie tylko ja – wspominał „Aka”. Piłkarsko najlepszy czas Akahoshiego to sezon 2013/2014. Strzelił wówczas 7 goli, do których dołożył 13 asyst. Takim wynikiem zapracował na transfer do ligi rosyjskiej, do klubu FC Ufa. Tam jednak nie wiodło mu się już tak dobrze i po zaledwie pół roku wrócił do Szczecina. Do najwyższej formy już jednak nie nawiązał. Szeregi portowców opuścił ponownie w styczniu 2017 roku. Trafił wówczas do tajskiego Ratchaburi. Później zaliczył jeszcze epizody w lidze irańskiej i indonezyjskiej.
- Łącznie grałem w piłkę zawodowo przez ponad 16 lat. Występowałem w siedmiu krajach: Japonii, Łotwie, Polsce, Rosji, Tajlandii, Iranie i Indonezji. To była przygoda mojego życia - przyznał emerytowany piłkarz. Akahoshi na stałe zapisał się w kronikach szczecińskiego sportu. Jest bowiem obcokrajowcem, który ma najwięcej rozegranych meczów w historii Pogoni. To łącznie 162 spotkania. Za jego plecami są kolejno Ricardo Nunes (152 gry), Edi Andradina (149 występów), Julcimar de Souza (129 meczów) i Ferdinand Chi Fon (97 spotkań).
Na koniec zapytaliśmy Japończyka, co zamierza robić w swoim zawodowym życiu po życiu.
- Wciąż się zastanawiam. Mam to szczęście, że wiele osób już się ze mną kontaktowało i składało różne propozycje. Również związane ściśle z biznesem piłkarskim. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość - odpowiedział Akahoshi.
Jakub Żelepień