Dla Łukasza Zwolińskiego dwa grudniowe mecze mogą się okazać ostatnimi, w których zatrze niezbyt dobre wrażenie z całych 12 miesięcy. Na pewno nie tak sobie wyobrażał ten rok. W 33 meczach zdobył zaledwie 3 gole. W poprzednim roku w tylu spotkaniach tych bramek uzbierał cztery razy więcej - dokładnie 12.
Piłkarz stracił miejsce w zespole na rzecz konkurenta, który przygotowania do sezonu i pierwszą jego część rozpoczął na zupełnie innej pozycji. Mimo to poradził sobie zdecydowanie lepiej od klasycznego łowcy bramek, za jakiego jeszcze niedawno uchodził 23-letni szczecinianin.
Na usprawiedliwienie Zwolińskiego trzeba dodać, że nie jest łatwo pokazać się z dobrej strony, jeżeli otrzymuje się szansę co prawdę w niemal każdym meczu, ale w wymiarze zaledwie kilkunastu minut.
9 meczów z ławki
Zwoliński w ostatnich 9 meczach wchodził na boisko z ławki rezerwowych, ale nie były to długie występy. Średnio w tych 9 spotkaniach spędzał na boisko około kwadransa. Najdłużej zagrał w ostatnim spotkaniu ze Śląskiem we Wrocławiu.
Trener Moskal postanowił zmienić Akahoshiego już w przerwie meczu i na jego miejsce wprowadził właśnie Zwolińskiego. Zmiana podziałała na zespół korzystnie. Zwoliński wzmocnił siłę ofensywną zespołu, oddał dwa strzały, oba mogły zakończyć się golami, przejawiał dużą ochotę do gry, ale nie może być pewny, że rozpocznie mecz z Zagłębiem w wyjściowym składzie.
- Skład podaję piłkarzom na dwie godziny przed meczem – powiedział Kazimierz Moskal. - Łukasz dał sygnał we Wrocławiu, że można na niego liczyć, ale raczej wkluczyłbym sytuację, że zagramy dwójką napastników.
Frączczak może wrócić na skrzydło
Kazimierz Moskal nie chciałby przesuwać na skrzydło Adama Frączczaka, który znakomicie odnalazł się w roli napastnika, ale być może będzie do tego zmuszony.
- Może wykorzystamy Łukasza w roli zmiennika, jak to miał miejsce w poprzednim meczu – ocenił K. Moskal. - Trzeba też brać pod uwagę to co może się wydarzyć w trakcie gry i odpowiednio zareagować.
Trener Moskal ma duży ból głowy z zastąpieniem na prawym skrzydle Spasa Deleva. Nie ufa 18-letniemu Marcinowi Listkowskiemu, który w poprzednim roku był u trenera Michniewicza pierwszym wyborem przy ustalaniu wyjściowej jedenastki i źle na tym drużyna nie wychodziła.
Być może od pierwszej minut na lewym skrzydle zagra Mateusz Lewandowski, a na prawą stronę przejdzie Adam Gyurcso. Lewandowski powoli staje się w Pogoni piłkarzem równie uniwersalnym, jak Frączczak. W obecnym sezonie grał już w Pogoni na trzech pozycjach: lewego stopera, lewego obrońcy i lewego pomocnika. ©℗ (par)
Fot. R. Pakieser