27 - letni Patryk Małecki w miniony poniedziałek dał drużynie Pogoni nie tylko zwycięstwo, ale przerwał swoją fatalną passę meczów bez zwycięstwa. Dokładnie 9 sierpnia 2013 roku strzelił gola dla Wisły Kraków w meczu z Jagiellonią Białystok i sam chyba wówczas nawet nie przypuszczał, że na kolejnego będzie musiał czekać aż dwa lata.
W tym czasie zagrał 44 meczach, na boisku przebywał 2615 minut i do siatki rywala nie trafił ani razu. Te 2615 minut, to średnio 29 całych spotkań. Rzadko trafiają się nawet obrońcy, lub defensywni pomocnicy, którzy przez tak długi okres czasu nie strzelą choćby jednej bramki.
W przypadku Małeckiego ten kryzys rozpoczął się dużo wcześniej. Sezon 2010/11 zakończył z 8 zdobytymi bramkami, ale przez kolejne cztery sezony rozegrał 83 mecze i strzelił zaledwie 5 goli.
W rundzie, w której skrzydłowy Pogoni po raz ostatni wpisał się na listę strzelców, trenerem Wisły był Franciszek Smuda. Obaj panowie nie darzyli się sympatią już wcześniej i było pewne, że wcześniej, czy później dojdzie między nimi do otwartego konfliktu. ©℗ (p)
Cały artykuł czytaj w środowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego, lub w e - wydaniu.
Fot. R. Pakieser
