Sobota, 23 listopada 2024 r. 
REKLAMA

MMA. Lewandowski i Vogt wygrali we Frankfurcie [GALERIA]

Data publikacji: 25 września 2016 r. 13:29
Ostatnia aktualizacja: 25 września 2016 r. 13:59
MMA. Lewandowski i Vogt wygrali we Frankfurcie
 

Starcie polskiego i niemieckiego MMA na gali IFO Europe 2 we Frankfurcie było wyrównane. Na zmianę oglądaliśmy bądź to zwycięstwa Polaków bądź Niemców. Znakomicie spisali się reprezentanci naszego województwa. Adam Lewandowski pewnie wypunktował swojego rywala, a Samuel Vogt zakończył swój pojedynek efektownym nokautem. 

S. Vogt potrzebował 42 sekund, żeby znokautować swojego przeciwnika. - Przygotowywałem się na trzyrundową batalię, ale miałem nadzieję, że skończę tę walkę tak, jak skończyłem. Wykorzystałem na początku moją broń, niskie kopnięcie. Rywal otrzymał cios w udo, zrobił dwa kroki i po wyrazie jego twarzy wiedziałem, że to odczuł i że już jest mój. Powiem szczerze, że na gorąco po walce nawet nie wiem jak to się stało, że przyjął ten cios, po którym znalazł się na deskach. To uderzenie to nawyk, który wyrobiłem sobie na treningach - mówi w rozmowie z „Kurierem” S. Vogt, zawodnik West Coast Team Świnoujście i Berserkers Team Szczecin - Chciałbym podziękować Jonatanowi Kujawie za pomoc przy opracowaniu diety - dodaje.

Adam Lewandowski ze świnoujskiego West Coast Teamu przez trzy miesiące przygotowywał się na walkę z Stephenem Janssenem (5-0) z Team Wolfpack Cologne. Na kilka dni przed galą zawodnik wycofał się jednak z pojedynku tłumacząc się kontuzją. W zastępstwie za fightera z Kolonii organizator zaproponował Jonny’ego Kruschinskiego, z którym fighter ze Świnoujścia już kiedyś walczył. Wtedy sędziowie niesłusznie orzekli zwycięstwo Niemca, który sam po walce przyznał, że został pokonany, a po proteście złożonym przez świnoujski klub ostatecznie werdykt zmieniono na korzyść A. Lewandowskiego. Pojawiła się więc okazja, żeby postawić kropkę nad „i”. Zawodnik West Coast Teamu zdominował Jonny’ego, a w drugiej rundzie potężnym ciosem posłał rywala na deski. Ten jednak jeszcze raz udowodnił, że ma wytrzymałą głowę i w parterze zdołał wybronić się spod nawały ciosów A. Lewandowskiego. 

- Zawsze atmosfera przy wejściu do klatki mnie paraliżowała. Tym razem było inaczej. Od początku byłem spokojny. W trakcie walki nie podpalałem się i nie próbowałem za wszelką cenę kończyć jej przed czasem. Wiedziałem, że rywal ma twardą głowę i potrafi sporo wytrzymać - mówi w rozmowie z „Kurierem”. A. Lewandowski. ©℗

Tekst i fot. Bartosz TURLEJSKI

Więcej o gali MMA we Frankfurcie przeczytasz w poniedziałkowym Kurierze Szczecińskim i e-wydaniu z 26 września 2016 roku. 

 

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Tomek
2016-09-25 13:58:05
Fighter to frajer z Kuriera !

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA