Przed rozpoczęciem Euro Albania była drużyną skazaną przez ekspertów "na pożarcie". Najniżej notowani przyjechali na pierwszy duży turniej piłkarski. W niedzielę (19 czerwca) w Lyonie udowodnili, że nie tylko potrafią grać w piłkę, ale nadal jeszcze mają szansę na awans do 1/8 finału. Wprawdzie to teraz nie zależy już tylko od nich, ale bez względu na to reprezentacja wróci do kraju z tarczą.
Grupa A: Rumunia - Albania 0:1 (0:1).
Bramki: 0:1 Armando Sadiku (43-głową).
Żółta kartka - Rumunia: Alexandru Matel, Cristian Sapunaru, Gabriel Torje. Albania: Migjen Basha, Ledian Memushaj, Elseid Hysaj.
Sędzia: Pavel Kralovec (Czechy). Widzów 49 752.
Rumunia: Ciprian Tatarusanu - Cristian Sapunaru, Vlad Chiriches, Dragos Grigore, Alexandru Matel - Andrei Prepelita (46. Lucian Sanmartean), Ovidiu Hoban, Adrian Popa (68. Florin Andone), Nicolae Stanciu, Bogdan Stancu - Denis Alibec (57. Gabriel Torje).
Albania: Etrit Berisha - Andi Lila, Elseid Hysaj, Arlind Ajeti, Mergim Mavraj, Ansi Agolli - Amir Abrashi, Migjen Basha (83. Lorik Cana), Ledian Memushaj, Ermir Lenjani (77. Odise Roshi) - Armando Sadiku (59. Bekim Balaj).
W ostatniej kolejce fazy grupowej Albańczycy pokonali Rumunów, rywali Polaków w eliminacjach do mistrzostw świata, po bramce w 43. minucie Armando Sadiku. Jego nazwisko przeszło teraz do historii, bo jest pierwszym zawodnikiem, który zdobył w turnieju mistrzowskim gol dla Albanii.
Podopieczni Anghel Iordanescu wykazali się bardzo mądrą grą. Nie pozwolili Rumunom na rozwinięcie skrzydeł, przecinali długie podania rywali, a w ataku znajdowali rozwiązania, by zagrozić bramce Cipriana Tatarusanu. Już w 23. minucie Ermir Lenjani był bardzo bliski wpisania się na listę strzelców, ale ostatecznie nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem.
To jednak nie zniechęciło Albańczyków, którzy na tle Rumunów wypadli bardzo dobrze. W końcu doczekali się też gola. Gdy w 43. minucie Sadiku, zawodnik FC Vaduz z Liechtensteinu, trafił do siatki na trybunach, gdzie zasiadali kibice tego kraju, wybuchła radość. Kamery telewizyjne pokazały nawet twarze ze łzami w oczach.
Rumuni oddali w całym meczu zaledwie trzy celne strzały na bramkę, ale na posterunku zawsze stał Etrit Berisha. Na domiar złego w 54. minucie fatalnej kontuzji nabawił się Denis Alibec. Tak niefortunnie stanął na murawie, że w nienaturalny sposób wygiął mu się staw skokowy. Chwilę później został zniesiony na noszach i zastąpiony przez Gabriela Torje.
Albańczycy byli znacznie bliżej strzelenia drugiego gola niż Rumuni wyrównania. Fazę grupową kończą z dorobkiem trzech punktów i muszą czekać na rozstrzygnięcia w pozostałych grupach. Z kolei Rumuni mogą wracać już do domu.
W drugim meczu grupy A Francja zremisowała ze Szwajcarią 0:0. (pap)
Fot. EPA/YURI KOCHETKOV