BRĄZOWY medalista ubiegłorocznych lekkoatletycznych mistrzostw świata Piotr Lisek efektownie rozpoczął starty w sezonie halowy.
W piątek wynikiem 5,67 triumfował w mityngu Pedros Cup w Bydgoszczy, a dzień później zajął trzecie miejsce w zawodach w Potsdamie. Zawodnik OSOT Szczecin uzyskał w Niemczech najlepszy w sezonie wynik 5,72.
- Jestem średnio zadowolony z tych wyników. Wydawało mi się, że szybciej uda mi się osiągnąć minimum na tegoroczne mistrzostwa świata. Okazało się jednak, że skręcenie stopy i dwutygodniowa przerwa w treningu biegowym odbiła się na mojej dyspozycji - komentuje weekendowe starty Piotr Lisek.
Czas do 6 marca
Mistrzostwa świata w Portland (17-20 marca) będą ukoronowanie sezonu halowego. Aby zakwalifikować się do startu w nich w skoku o tyczce trzeba uzyskać minimum wynoszące 5,77. Piotr Lisek, podobnie jak inni polscy lekkoatleci, ma na to czas do 6 marca.
Ostatnią szansą do wywalczenia kwalifikacji na MŚ będą marcowe mistrzostwa Polski w Toruniu. Przed startem w Toruniu, gdzie Lisek bronić będzie wywalczonego przed rokiem tytułu mistrzowskiego, szczecińskiego tyczkarza czekają jeszcze trzy inne szanse na pokonanie poprzeczki na wysokości 5,77.
- W tym tygodniu wystartuję w mityngu w Toruniu, a następnego dnia w Berlinie - mówi Piotr Lisek.
MŚ nie są najważniejsze
Tyczkarz OSOT Szczecin przyznaje jednak, że start w mistrzostwach świata nie jest najważniejszym celem najbliższych miesięcy.
- To jest tylko przystanek przed najważniejszą imprezą roku - igrzyskami olimpijskimi. Fajnie byłoby zakwalifikować się i z wielu względów wystartować w Portland, ale jeśli tam nie pojadę nie będzie tragedii. W głowie tak naprawdę są tylko igrzyska i całe przygotowanie podporządkowane są właśnie temu celowi. Jestem w ciężkim treningu i jeśli chciałbym osiągnąć w halowych MŚ dobre wyniki musiałbym zmniejszyć intensywność treningów - dodaje brązowy medalista MŚ na otwartym stadionie.
W sezonie olimpijskim Piotr Lisek przygotowuje się do startów pod okiem Marcina Szczepańskiego. Rozstanie z poprzednim trenerem Wiaczesławem Kaliniczenką nastąpiło już w lipcu 2015 roku, jeszcze przed mistrzostwami świata w Pekinie.
Zmiana trenera nie zaszkodziła
Zmiana ta wywołała ogromne zaskoczenie w środowisku tyczkarskim. Zawodnik zrezygnował z doświadczonego szkoleniowca, na rzecz współpracy z młodym trenerem Marcinem Szczepańskim. Brązowy medal mistrzostw świata w Pekinie i wyniki pierwszych mityngów sezonie halowym pokazują, że Lisek jest na dobrej drodze do kolejnych sukcesów.
- Nasza współpraca przynosi bardzo dobre efekty. To jest trochę inna, rzadko spotykana relacja zawodnik trener, bo z Marcinem jesteśmy kolegami. Mimo braku doświadczenia Marcin szybko łapie wszystkie nowinki. Na zgrupowaniu w Spale podpatrywał pracę innych trenerów i od razu wprowadził do treningów wiele nowych elementów. Jest też wykształconym fizjoterapeutą i regularnie aplikuje mi ćwiczenia stabilizacyjne, które wcześniej wydawały mi się niepotrzebne, a teraz skutecznie chronią przed drobnymi urazami - chwali swojego nowego trenera Piotr Lisek.
W przygotowaniach do sezonu olimpijskiego Piotrowi Lisekowi i Marcinowi Szczepańskiemu doradzają także trener Anny Rogowskiej Jacek Torliński i...Monika Pyrek. Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser