Piotr Lisek (OSOT Szczecin) został w Belgradzie halowym mistrzem Europy w skoku o tyczce. Brązowy medal wywalczył Paweł Wojciechowski. Polaków rozdzielił Grek Konstadinos Filippidis.
Lisek i Wojciechowski powtórzyli wyczyn Władysława Kozakiewicza i Piotra Klimczyka sprzed 40 lat. Wtedy dwaj Polacy również stanęli na podium halowych mistrzostw Europy.
Poziom konkursu był bardzo wysoki. Aż sześciu zawodników pokonało wysokość 5,80 i wyżej, co zdarzyło się pierwszy raz w historii tej konkurencji. Przed rozpoczęciem rywalizacji Lisek był faworytem. Jako jedyny z grona uczestników uzyskał w tym sezonie 6 m, ale w ostatnim czasie miał pecha.
- W miesiąc złamałem trzy tyczki. Nie wiem, co się dzieje, a w Serbii będę musiał skakać na pożyczonych. Nie wiem jak to się skończy, ale łatwo się nie poddam - mówił szczecinianin przed wylotem.
Lisek wygrał z wynikiem 5,85. Przez cały sezon prezentował równą, wysoką formę. Był absolutnym hegemonem, skakał zimą ze średnią 5,88, co jest wynikiem absolutnie rewelacyjnym.
Obaj Polacy zaczęli konkurs od 5,35. Kolejne wysokości do 5,60 mieli na czysto. Na 5,70 "potknął" się Wojciechowski. Mistrz świata z Daegu (2011) zaliczył w drugiej próbie, ale to zepchnęło go na siódmą pozycję. Podopieczny Wiesława Czapiewskiego w tej sytuacji zagrał va banque.
Postanowił opuścić 5,75 i 5,80. Do rywalizacji wrócił przy 5,85. Tak wysoko w tym sezonie jeszcze nie skakał. Dwa razy zrzucił. Zresztą tak samo jak i pozostali rywale. Ta wysokość okazała się rozstrzygająca. Odpadli na niej Francuz Alex Chapelle, Niemiec Raphael Holzdeppe i Czech Jan Kudlicka.
Trzecia próba okazała się szczęśliwa dla Wojciechowskiego. W tym momencie wiadomo było, że jest już medal, pytanie było tylko jaki. W konkursie zostali - na prowadzeniu Lisek i Filippidis (obaj zaliczyli 5,85 w pierwszej próbie).
Wyżej nikt już nie skoczył. To pierwsze dwa medale wywalczone przez Polaków w Belgradzie. (par)