Zielonogórzanie pozyskali latem z Kinga trzech koszykarzy oraz trenera i w uroczystość Wszystkich Świętych przyjechali do Netto Areny na mecz przyjaźni, bo szalikowcy obu klubów bardzo się lubią, a na parkiecie goście dotrzymywali szczecinianom kroku tylko w pierwszej kwarcie, a później górą byli już podopieczni Macieja Majcherka, który długo był asystentem Arkadiusza Miłoszewskiego, a teraz go ograł.
Orlen Basket Liga koszykarzy: KING Szczecin - ORLEN ZASTAL Zielona Góra 80:66 (22:19, 21:16, 22:16, 15:15)
KING: Nemanja Popović 17, Przemysław Żołnierewicz 12, Jeremy Roach 11, Anthony Roberts 10, Jovan Novak 9, Max Egner 7, Tomasz Gielo 5, Noah Freidel 5, Ondrej Hustak 4, Mateusz Kostrzewski, Antoni Majcherek, Jakub Ucieszyński
Przed meczem uhonorowano trenera Miłoszewskiego oraz trzech koszykarzy, Andrzeja Mazurczaka, Filipa Matczaka i Phila Fajna, za dobrą postawę w poprzednim sezonie w szczecińskich barwach (cała czwórka w sezonie 2022/2023 zapewniła Kingowi mistrzostwo Polski), bo teraz reprezentują oni Zastal. Za dobry ostatni mecz nagrodzono też Żołnierewicza, a sponsor Lesław Siemaszko wręczył mu tysiąc dolarów.
Mecz rozpoczął się nerwowo i obie drużyny popełniały sporo błędów, ale szybciej skoncentrowali się goście, prowadząc przez niemal całą pierwszą kwartę i dopiero w ostatniej minucie tej części King zdołał wyrównać, a po chwili wyjść na prowadzenie. W dalszej części spotkania przewaga szczecinian była przygniatająca i w pewnym momencie przekraczała dwadzieścia punktów.
W Kingu najskuteczniejszy był Popović zdobywając 17 punktów i notując 13 zbiórek, a drugi po nim Żołnierewicz skompletował 12 punktów, po 6 asyst oraz zbiórek, 3 bloki i 2 przechwyty. Pozostali koledzy dzielnie sekundowali tej dwójce. W Zastalu najskuteczniejszy był Mazurczak, mając w statystykach 15 punktów i 4 asysty, ale szybko złapał 3 przewinienia, więc musiał już grać ostrożniej. Fayne miał 8 punktów i 5 zbiórek, a popisał się szczególnie jedną akcją, gdy nie trafił tylko ostatniego rzutu osobistego, następnie przejął odbitą piłkę i faulowany celnie rzucił, po czym dorzucił jeszcze punkt. Matczak, choć ze skutecznością był na bakier, wykorzystując zaledwie jeden z kilku rzutów z gry, w przekroju całego meczu spisywał się solidnie.
Wspominaliśmy o meczu przyjaźni szczecińskich i zielonogórskich kibiców, którzy siedzieli po przeciwległych stronach boiska, ale w przerwach w grze wzajemnie się odwiedzali, choć spotkania nie uczcili zbyt dużą ilością piwa, bo... plastikowy kubek złocistego napoju z browaru przy Chmielewskiego kosztował aż 16 złotych. (mij)