Energa Basket Liga. Spójnia Stargard - Polski Cukier Toruń 75:85 (21:21, 20:22, 15:18, 19:24).
Spójnia: Camphor 21, Giga 19, Pamuła 10, Dymała 6, Pabian 6, Richards 4, Wilczek 4, Bręk 3, Fraś 2, Raczyński 0.
Koszykarze Spójni Stargard przegrali przed własną publicznością z Polskim Cukrem, ale nikt nie mógł być zawiedziony. Podopieczni trenera Piechuckiego podobali się, mieli swój pomysł na mecz, wytrzymali mecz pod względem kondycyjnym, grali przez całe spotkanie na dużej intensywności. Ostatecznie zabrakło trochę jakości.
Goście przyspieszyli grę w ostatniej kwarcie. Jeszcze na trzy minuty przed końcem był remis, publiczność wierzyła w powodzenie. Na początku czwartej kwarty Spójnia prowadziła natomiast 68:67. W zespole gości było więcej indywidualności. Znakomicie wypadli ich najlepsi strzelcy, którzy w decydujących momentach trafiali z dystansu: Damian Kulig i Robert Lowery.
Spójnia pokazała, że pod wodzą nowego, młodego szkoleniowca i pod nieobecność Anthonego Hickeya można grac dobrze, skutecznie i stawić czoła najlepszym. Akcenty w ofensywie zostały rozłożone na kilku zawodników i to się sprawdza. Obecnie w Spójni jest dwóch, trzech zawodników potrafiących wziąć odpowiedzialność, wcześniej był to tylko Hickey.Drużyna z Torunia nie musiała tego meczu wygrać, zadecydowały w końcówce niuanse.
W zespole gospodarzy znakomicie wypadł Roderick Camphor. Jego sprowadzenie było bardzo dobrym posunięciem. Amerykanin w sobotni wieczór uzbierał 21 punktów, rozdał aż 7 asyst, był liderem i przywódcą drużyny, która w pełni mu się podporządkowała.
Świetnie wypadł też Norbertas Giga. 19 punktów, 11 zbiórek i trzy udane próby za trzy punkty stawiają tego gracza w gronie najlepszych na parkiecie. Martwi na pewno kontuzja kolejnego z liderów – Piotra Pamuły, który ucierpiał w końcówce meczu i jego przyszłość w najbliższych meczach jest niepewna. (par)