Czternaście lat czekali kibice w Stargardzie na powrót Spójni do ekstraklasy. Występ beniaminka w inauguracyjnym meczu sezonu z Kingiem Szczecin zakończył się klęską 64:95, a sam wynik spotkania i tak nie do końca oddaje obraz meczu. Spójnia po 30 minutach gry miała na koncie zaledwie 39 punktów.
– Mecz przebiegał zdecydowanie pod dyktando Kinga. My zgubiliśmy początek meczu. Zaczęliśmy grać na obwodzie, a mało było szukania gry pod koszem. Bez takiego grania w ekstralidze bardzo ciężko coś zwojować. Tu są zupełnie inne realia i większe wymagania. Takie lekcje są potrzebne i nie ma co rozpaczać nad tym meczem. Musimy patrzeć przed siebie i w każdym kolejnym meczu grać lepiej i walczyć o punkty gdzie tylko się da. Trzeba pamiętać, że mamy cel zupełnie inny niż King. Mamy utrzymać się w lidze – mówił po meczu trener Spójni Krzysztof Koziorowicz.
Nastroje na trybunach nie były optymistyczne. Komplet publiczności, który zasiadł w hali, liczył, że pojedynek beniaminka z lokalnym rywalem będzie równie zacięty co mecz towarzyski w finale memoriału Romana Wysockiego. Wówczas King wygrał różnicą siedmiu punktów.
W ligowej potyczce King kompletnie zdominował Spójnię, a ponad 10-punktową przewagę wywalczył już w kilka minut i systematycznie ją powiększał. Komentarze stargardzkich kibiców były różne – przeważała nadzieja, że Spójnię zjadła w sobotnim meczu debiutancka trema.
– Wszyscy przeżywaliśmy ten mecz – zarówna ja, jak i zawodnicy. Wiadomo, że wracając po 14 latach do ekstraklasy, chcieliśmy się w niej pokazać z jak najlepszej strony. Na pewno cały zespół chciał wykonać swoją robotę lepiej, ale już początek pokazał, kto w tym meczu jest zdecydowanie lepszy – dodał trener Koziorowicz.
Spójnia w przededniu meczu z Kingiem dokonała jeszcze jednego wzmocnienia. Do zespołu dołączył rzucający obrońca Byron Wesley. Amerykanin nie pomógł jednak wiele. Po jednym wspólnym treningu i bez znajomości systemu gry dostał szansę występu tylko przez 7 minut. Z ławki rezerwowych mecz śledził też kontuzjowany Marcel Wilczek.
W następnej kolejce Spójnię czeka kolejny mecz przed własną publicznością z Treflem Sopot. Morale drużyny przed drugą potyczką w Energa Basket Lidze podbudował trener Kinga Łukasz Biela.
– Spójnia jeszcze niejedną drużynę zaskoczy swoją agresywną grą. Publiczność dołoży swoją cegiełkę i niejedna drużyna się w Stargardzie potknie – mówi Łukasz Biela. ©℗
(woj)
Fot. R. Pakieser