Koszykarze PGE Spójni udanie zainaugurowali rundę rewanżową Energa Basket Ligi. Po emocjonującym meczu ograli lidera z Wrocławia, dla którego była to dopiero druga porażka w sezonie. Bohaterem PGE Spójni po raz kolejny okazał się Mathews, który trafił decydującą "trójkę" niespełna dwie sekundy przed końcem meczu.
PGE Spójnia Stargard - Śląsk Wrocław 81:79 (23:13, 23:34, 17:16, 18:16)
PGE Spójnia: Fortson 18, Panewa 17, Benson 14, Mathews 11, Clarke 10, Brenk 6, Gruszecki 5, Śnieg 0, Kikowski 0.
Stargardzianie poszli w ślady Sokoła Łańcut prowadzonego przez Marka Łukomskiego, który przed tygodniem przerwał trwającą od początku sezonu zwycięska passę Śląska. PGE Spójnia od pierwszych minut zaskoczyła wrocławian agresywną defensywą. To dzięki niej lider Energa Basket Ligi zdobył w pierwszej kwarcie tylko 13 punktów. Trener Śląska Andrej Urlep znalazł receptę na defensywę stargardzian i już w drugiej kwarcie Śląsk odrobił straty.
Potem mecz był cały czas wyrównany, a wygraną gospodarze zapewnili sobie w ostatnich sekundach. Trzy minuty przed końcem spotkania PGE Spójnia prowadziła 4 punktami. Goście jeszcze raz odrobili straty, a po rzucie Morgana wyszli na prowadzenie. "Trójka" Clarke dało ponownie przewagę stargardzianom, ale po akcji Kolendy znów bliżej wygranej byli goście. Na niespełna 2 sekundy przed końcem bohaterem meczu został Mathews. Zawodnik, który przez cały mecz prezentował fatalną skuteczność trafił decydującą dla losów meczu "trójkę". Tym samym zapewnił swojej drużynie trzecią ligową wygraną z rzędu.
(woj)
