Nowy szkoleniowiec Kinga, Mindaugas Budzinauskas wzmocnień szczecińskiej drużyny szukać będzie w lipcu w Stanach Zjednoczonych. Nasza drużyna dotychczas zakontraktowała na nowy sezon tylko czterech graczy. Amerykańskie posiłki mogą zatem okazać się kluczowe w budowaniu składu.
- Lecę do USA oglądać zawodników dla Kinga Szczecin. Przede wszystkim będę szukał graczy z pozycji jeden, trzy i pięć. Las Vegas, to jedno z takich miejsc, gdzie można spojrzeć na koszykarzy na żywo. Jest to coś zupełnie innego, niż wybieranie zawodników przez internet i materiały wideo. Będąc tam osobiście widać dużo więcej. Z każdym zawodnikiem można porozmawiać. Latem w Las Vegas można spotkać wielu trenerów z ligi NBA oraz z Europy. To taka koszykarska kuchnia, dzieje się tam naprawdę bardzo dużo - mówi Mindaugas Budzinauskas.
Na razie cztery kontrakty
Skład osobowy na nowy sezon na razie jest bardzo krótki. Z ubiegłorocznej drużyny kontrakt podpisał dotychczas tylko Maciej Majcherek. Skład uzupełnili Łukasz Diduszko, Mateusz Bartosz i Sebastian Kowalczyk.
Trener Mindaugas Budzinauskas będzie osobiście obserwować zawodników, którzy mogą potencjalnie dołączyć do zespołu King Szczecin. W czasie pobytu szkoleniowca Wilków Morskich w Stanach Zjednoczonych, odbędzie się Liga Letnia NBA oraz mnóstwo campów dla graczy, którzy nie zostali do niej zaproszeni.
Pierwszy trener w USA
Szkoleniowiec Wilków Morskich uważa, że to dobry pomysł na kompletowanie składów. Przytacza przykłady polskich szkoleniowców, którzy tym sposobem pozyskali dobrych graczy do swoich drużyn - w Mieście Szkła furorę robił Chris Czerepowicz, a w Polskim Cukrze - Obie Trotter i Kyle Weaver.
- To nie przypadek, że każdy z reprezentowanych klubów dobrze trafił z zagranicznymi kontraktami. W Mieście Szkła Krosno i Polskim Cukrze Toruń prawie nie było zmian kadrowych, albo były one bardzo małe. Te kluby osiągnęły bardzo dobre wyniki w minionym sezonie. Toruń grał w finale PLK, a Miasto Szkła było niebezpiecznym dla każdego. Później sprzedali swojego lidera i wypadli z czołowej ósemki. Te fakty pokazują, że warto obserwować zawodników na żywo. To jest właściwa droga, aby wybrać odpowiednich graczy - mówi nowy szkoleniowiec Kinga.
Budzinauskas jest pierwszy trenerem, który pracując w Kingu zdecydował się na wyjazd do USA. Poprzednicy szukali wzmocnień korzystając z pomocy agentów operujących na rynku krajowym i europejskim. Szczeciński klub często sięgał po zawodników znanych już z występów na polskich parkietach. Tak trafił do Kinga m.in. jeden z najlepszych Amerykanów w historii występów w Polskiej Lidze Koszykówki - Russel Robinson, pierwszy środkowy drużyny - Darell Harris czy pozyskani z Siarki Tarnobrzeg - Zach Robbins, Zane Knowles czy Travis Releford.
Amerykańska ruletka
W ostatnich trzech sezonach przez drużynę Kinga przewinęło się blisko dwudziestu Amerykanów. Zaledwie kilku z nich można uznać za dobre wzmocnienia. Poza wspomnianym Robinsonem, świetny sezon 2016/2017 zaliczył Tylor Brown (zdobywał średnio ponad 16 punktów w meczu), ale jego wyprowadzka na Litwę pokrzyżowała plany awansu do play-off. Liderem drużyny był rok wcześniej Frank Gaines, a dobre wrażenie pozostawił po sobie także w debiutanckim sezonie w PLK Rodney Green. Wszystkich przyćmił jednak rozgrywający Trevor Releford, który w pierwszym sezonie w PLK rozegrał 16 spotkań ze średnią 18 punktów na mecz! Co ciekawe, tylko jeden z wyróżniających się Amerykanów, Russel Robinson, spędził w Kingu więcej niż jeden sezon.
Kingowi przytrafiały się częściej transferowe wpadki. Tych najwięcej było w pierwszym sezonie w PLK - Casmire Wright, Mike Rosario i Antwain Barbour mieli kłopoty z przebiciem się do składu i szybko rozstali się z klubem. W tym sezonie największym rozczarowaniem był Creig Sword, a rok wcześniej Korie Lucious. Niewielu kibiców wspominać będzie także występy takich zawodników, jak Dino Gregory, Zane Knowles czy Brandona Browna.
Archiwum na lata
- Główne założenie, to znaleźć dobrych koszykarzy dla naszego zespołu, ale do tego dochodzą też inne cele. Za takie na pewno można uznać nawiązanie kontaktów z trenerami, agentami koszykarskimi i menadżerami innych klubów, poznanie nowych trendów oraz tendencji w koszykówce. Taki wyjazd to nie tylko cel krótkoterminowy. Pomaga w zbudowaniu prywatnego katalogu zawodników. Podczas campów, w akcji, będzie można obserwować ponad 400 graczy z najlepszych uczelni w USA i nie tylko. To doskonałe archiwum na nadchodzące lata - zachwala wyjazd do USA trener Mindaugas Budzinauskas.
Wojciech Taczalski
Na zdjęciu: Trevor Releford był najskuteczniejszym Amerykaninem występującym w Kingu.
Fot. Ryszard Pakieser