Koszykarze Kinga przegrali w Toruniu czwarty z ostatnich pięciu rozegranych meczów Energa Basket Ligi. W Toruniu zawiodła skuteczność, ale szwankowała też defensywa.
Twarde Pierniki Toruń - King Szczecin 76:69 (20:14, 18:15, 16:22, 22:18)
King: Richardson 16, Davis 15, Threatt 9, Dorsey-Walker 9, Salić 7, Schenk 6, Matczak 4, Bartosz 3, Kikowski 0
King od początku meczu nie potrafił złapać właściwego rytmu. Mało było gry zespołowej, a dużo indywidualnych akcji. Przez 20 minut słabo prezentowała się też defensywa Kinga. Gospodarz już w pierwszej kwarcie przejęli inicjatywą. Bez większych problemów rozbijali szczecińską obronę. Gospodarze wygrali dwie pierwsze kwarty. Szczecinianie mieli cały czas kłopoty ze skutecznością i dopiero w III odsłonie oddali pierwszy celny rzut za trzy punkty. Kolejne "trójki" trafili dopiero w decydującej odsłonie. To właśnie trafienia Richardsona i Threatta zza linii 6,75 pozwoliły na moment wyjść Kingowi na prowadzenie. Twarde Pierniki odpowiedziały jednak natychmiast serią "trójek" i ponownie odskoczyły. Chaotyczne akcje Kinga i seryjnie niecelne rzuty z dystansu nie pozwoliły podopiecznym trenera Miłoszewskiego odwrócić losów meczu. Dla torunian była to jedenasta wygrana w sezonie, a dla Kinga siódma porażka. (woj)