King Szczecin - PGE Spójnia Stargard 74:68 (24:11, 16:19, 20:20, 14:18)
King: Mccauley 21, Melvin 15, Davis 12, Ware 11, Wilczek 8, Kucharek 4, Łapeta 3, Kikowski 0.
PGE Spójnia: Cowels 18, Młynarski 12, De Leon 10, Olisameka 8, Śnieg 8, Kostrzewski 7, Bishop 3, Brenk 2, Jackson 0
Koszykarze Kinga wygrali noworoczny mecz derbowy z PGE Spójnia Stargard. Dla szczecinian było to dopiero trzecie zwycięstwo od dwóch miesięcy. Spotkanie w Netto Arenie oglądało ponad trzy tysiące kibiców.
O sukcesie Kinga zadecydowała świetna gra Mccauleya i doskonała skuteczność rzutów ekipy za trzy punkty. Amerykański środkowy Kinga był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu, zabrał 10 piłek i miał cztery asysty. Był też bohaterem decydującej kwarty, w której rzucił 11 punktów. Szczecinianie trafili w meczu 11 z 22 prób za trzy punkty.
W pierwszej kwarcie King oddał pięć celnych "trójek" i uzyskał ponad 10-punktowe prowadzenie. Stargardzianie tymczasem w pierwszych 10 minutach trafiali co czwarty rzut z gry. Goście poprawili skuteczność w kolejnej odsłonie, ale zbliżyli się tylko na 10 punktów.
Przełom w meczu mógł nastąpić w III kwarcie, w której szczecinianie przez blisko 4 minuty nie oddali celnego rzutu, a Spójnia zmniejszyła straty do dwóch punktów. Dobrze w tym fragmencie meczu spisywał się Olisameka. Blokował, rzucał i notował przechwyty. Agresywną defensywę przypłacił jednak piątym faulem i nie mógł wspomóc drużyny w decydującej części meczu. Trener Winnicki zrezygnował w IV kwarcie z gry z klasycznym centrem. Przyniosło to efekty, bo gracze obwodowi dawali się mocno we znaki Kingowi w ataku i defensywie. Zbliżyli się nawet na trzy punkty, ale po raz kolejny Kinga ratował "trójką" Mccaulley. Amerykanin punktował i to do niego trafiało większość piłek w tej części. Nie zawiódł zaufania trenera i kolegów z zespołu. Trafił 11 punktów i w ostatniej akcji zanotował ważna dziesiątą w meczu zbiórkę.
(woj)
Fot. Ryszard Pakieser