Koszykarze PGE Spójni nie wykorzystali atutu własnej hali i przegrali arcyważny w walce o utrzymanie mecz z MKS Dąbrowa Górnicza. O porażce stargardzian zadecydowała fatalna ostatnia kwarta, w której podopieczni trenera Koziorowicza zanotowali serię 0:17.
PGE Spójnia Stargard - MKS Dąbrowa 74:79 (16:11, 23:24, 24:22, 11:22)
Spójnia: Mccadden 12, Johnson 12, Kikowski 10, Langović 9, Słupiński 9, Yam 7, Kowalczyk 5, Gordon 4, Borowski 4, Ross 2.
Po niedawnym sukcesie w Szczecinie i wygranych derbach z Kingiem kibice w Stargardzie liczyli na kolejny krok do utrzymania w meczu z MKS. Przez długi czas wszystko toczyło się po myśli Spójni. Stargardzianie wygrali I kwartę, a w drugiej prowadzili już 13 oczkami. Dąbrowianie długo szukali swojego rytmu w ataku i dopiero po niezłych kolejnych akcjach Williamsa i Markussona zbliżyli się tuż przed długą przerwą na cztery punkty.
Trzecią kwartę zespół trenera Koziorowicza rozpoczął od serii 7:0, co pozwoliło znowu zbudować dwucyfrową przewagę. Po akcji McCaddena wzrosła ona nawet do 15 punktów. Straty MKS odrabiał po trafieniach Wójcika i Cowels. Ostatecznie po trafieniu Załuckiego po 30 minutach było tylko 63:57.
Zespół trenera Chouleta odpalił w decydującej odsłonie. Co prawda po osobistych Yama Spójnia kolejny raz odskoczyła na 11 punktów, ale potem przez ponad 7 minut gospodarze nie potrafili zdobyć punktu. Po akcji Cheese’a na 2,5 minuty przed końcem dąbrowianie wyszli na prowadzenie, a punktową serią 0:17 zapewnili sobie końcowe zwycięstwo. Spójnia w IV kwarcie zdobyła zaledwie 11 punktów, o połowę mniej od rywali.
(woj)