PGE Spójnia Stargard - Anwil Włocławek 82:95 (18:36, 19:20, 19:29, 26:10)
PGE Spójnia: Cowels 18, Tuoyo 13, Gintvainis 11, Pamuła 10, Śnieg 10, Kostrzewski 8, Młynarski 6, Bochno 3, Brenk 2, Olisemeka 1
Koszykarze PGE Spójni nie sprostali mistrzom Polski, ale Anwil zagrał w Stargardzie efektownie i skutecznie. Po trzech kwartach zapowiadało się na pogrom, ale w decydującej gospodarze zmniejszyli straty z 30 do 13 punktów.
Anwil w trzecim z rzędu wygranym meczu potwierdził, że jest głownym kandydatem do mistrzostwa. Jak na razie włocławianom mocniej postawiła się w tym sezonie tylko Legia. PGE Spójnia, podobnie jak wcześniej Polpharma, nie miała w meczu z Anwilem wiele do powiedzenia. Mistrzowie Polski trafili połowę z 70 rzutów z gry i trafili 14 "trójek".
Goście już po pierwszej kwarcie mieli na koncie 36 punktów - dwukrotnie więcej niż Spójnia. Mistrzowie Polski bez problemów przebijali sie przez stargardzka defensywę i bezlitośnie punktowali z dystanu. W drugiej kwarcie podpieczni trenera Milicicia odskoczyli na 25 oczek. Gospodarzom w utrzymaniu dystansu do Anwilu pomogło osiem punktów Pamuły zdobyte w tej kwarcie.
Na początku trzeciej odsłony Spójnia dotrzymywała kroku Anwilowi. Mistrzowie Polski znów zaczęli jednak grać skuteczniej i szybko odskoczyli na blisko 30 punktów.
Ponad połowę strat PGE Spójnia zdołała odrobić w ostatniej części. Anwil grał w tym fragmencie już w rezerwowym składzie - bez gwiazd i najskuteczniejszych graczy tego meczu.
Stargardzianie wykorzystali błędy rywali, walczyli na deskach i wyprowadzali skuteczne kontry. Dało to podopiecznym trenera Piechuckiego 26 punktów w tej kwarcie i pozwoliło zakończyć mecz z podniesioną głową.
Dobrą skuteczność w meczu z Anwilem zaprezentowali Cowels i Pamuła. Pod tablicami aktywni był Młynarski, który zaliczył dziewięć zbiórek i cztery przechwyty oraz Tuoyo. (woj)
Fot. R. Pakieser