Porażką zakończyli I rundę sezonu zasadniczego Orlen Basket Ligi koszykarze Kinga. Wicemistrzowie Polski nie sprostali w Warszawie Legii i po 15 kolejkach mają w dorobku 8 zwycięstw i 7 porażek. Mimo niepowodzenia szczecinianie zakwalifikowali się do finałowego turnieju Puchar Polski.
Legia Warszawa - King Szczecin 85:71 (28:12, 15:18, 19:23, 23:16)
King: Wójcik 15, Dziewa 13, Nicholson 11, Novak 8, Meier 6,Żołnierewicz 6,Whitehead 5, Woodard 5, Kostrzewski 2.
Koszykarze Kinga źle rozpoczęli mecz w stolicy. Po kilku skutecznych kontrach Legia prowadziła już 8:0. Szybka odpowiedź Woodarda i Dziewy pozwoliła zniwelować straty do punktu, ale King na dłużej w tej kwarcie nie zdołał złapać właściwego rytmu w ataku. Nie wykorzystywał kontr, pudłował rzuty z dystansu. Po 10 minutach na koncie wicemistrzów Polski było zaledwie 12 punktów, a statystyki rzutowe na katastrofalnym poziomie 25 procent.
Drugę kwartę obie ekipy rozpoczęły równie nieudanie. Legia pierwsze punkty w tej odsłonie zdobyła po ponad 3 minutach, King w tym czasie trafił jeden rzut z gry i jeden osobisty. Szczecinianie szybciej przełamali niemoc rzutową i zaczęli odrabiać straty z I kwarty. Seria 10 punktów z rzędu, a potem trefienie Nicholsona pozwoliła zbliżyć sie do rywali na zaledwie 4 punkty. Ostatnie minuty przed długą przerwą należały jednak do Legii. Z letargu ekipę ze stolicy wyrwali Pluta i Vucić. King w 3 minuty zdobył tylko punkt i przed III kwarta miał znów 13 oczek straty.
"Trójki" Nicholsona i Meiera na początku kolejnej odsłony znów pozwoliły zmniejszyć dystans do Legii na 4 punkty. Sessoms i Kolenda odpowiedzieli celnymi rzutami Legia znów miał 10 punktów przewagi. Ta różnica ostatecznie przed decydująca odsłona wynosiła 7 punktów, ale nieskuteczny King nie był w stanie odwrócić losów meczu. Przez ostatnie 10 minut gospodarze skutecznie kontrolowali przebieg meczu i tylko na krótki moment pozwolili podopiecznym trenera Miłoszewskiego zbliżyć się na mniej niż 10 oczek.
W meczu w stolicy King przestrzelił 22 rzuty z dystansu i oddał o osiem "trójek" mniej od rywali. Na wyróżnienie w Kingu zasłużył Novak, który popisał się 11 asystami i najskuteczniejszy Wójcik trafiający bezbłędnie spod kosza.
(woj)