Rozmowa z trenerem Spójni Stargard Krzysztofem Koziorowiczem
W poprzedni weekend Spójnia zagrała przed własną publicznością w memoriale Romana Wysockiego. Stargardzianie stoczyli w turnieju dwa zacięte pojedynki z zespołami z Energa Basket Ligi. Pokonali AZS Koszalin 80:78 i ulegli Kingowi Szczecin 70:78.
– Jest pan zadowolony z postawy drużyny w meczach z rywalami z ekstraklasy? Jak na ich tle prezentuje się Spójnia?
– Musimy brać pod uwagę, że to były mecze sparingowe. Ligowe boje rządzą się innymi prawami – jest większa presja i odpowiedzialność. Myślę, że w ostatnim okresie przed inauguracją ligi jest szansa, żeby poprawić sporo elementów. Szczególnie w obronie, bo w ataku nie jesteśmy, tak jak choćby King Szczecin, zespołem predysponowanym do zdobywania po 100 punktów w meczu. Tę różnicę w poziomie możemy zniwelować dobrą defensywą.
– Czy największym mankamentem drużyny ze Stargardu jest obecnie gra pod koszem? W meczu z Kingiem w tej strefie szczecinianie rządzili niepodzielnie.
– Zdecydowanie pokazują to statystyki ostatnich spotkań z AZS Koszalin i Kingiem Szczecin. Rywale dogrywali sporo piłek do środkowych i wysokich skrzydłowych i mieliśmy problem z wybronieniem tego.
– Klub ma jakiś pomysł, jak poradzić sobie z tym problemem i czy pozyskany Owens sprosta wymaganiom ekstraklasy?
– Mierzymy siły na zamiary. Mamy określone cele i myślę, że Owens na cel, jakim jest utrzymanie w lidze, będzie nam bardzo pomocny. Trudno nam się jednak będzie równać z zespołami, które pretendują do gry w play-offach.
– Atmosfera w Stargardzie na memoriale Romana Wysockiego była bardzo gorąca. Mecz towarzyski wzbudził sporo emocji. Co zatem będzie się działo w Stargardzie podczas inauguracyjnego meczu derbowego z Kingiem?
– Nawet w sparingu gra się skoncentrowanym i z pełną determinacją. Ligowy pojedynek derbowy wyzwoli jeszcze dodatkowe emocje, ale wierzę, że wszystko będzie się odbywało w sportowej i przyjacielskiej atmosferze.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser