Anwil Włocławek - King Szczecin 110:82 (26:25, 26:21, 29:16, 29:20)
King: McCauley 24, Melvin 16, Kikowski 15, Davis 6, Ware 6, Wilczek 5, Łapeta 4, Bartosz 4, Kucharek 2
Nieudanie wypadł powrót Kinga w roli pierwszego trenera Łukasza Bieli. Dotychczasowy asystent zastąpił przed kilkoma dniami na stanowisku litewskiego szkoleniowca Mindaugasa Budzinauskasa , który wyjechał do ojczyzny kontynuować leczenie. Koszykarze Kinga z nowym trenerem dotrzymywali mistrzom Polski tylko przez 20 minut. Po długiej przerwie szybko i atletycznie grający włocławianie zdominowali wydarzenia na parkiecie.
Najlepsza w wykonaniu szczecinian była pierwsza kwarta. Dwie "trójki" Kikowskiego i dwie Melvina pozwoliły Kingowi odskoczyć na kilka punktów. Bohaterem pierwszych 10 minut był wspomniany Kikowski, który zdobył w tym czasie 11 punktów. Później kapitan Kinga nie był już tak skuteczny i w dalszej części meczu dorzucił tylko 4 oczka.
Po długiej przerwie Anwil wskoczył na poziom nieosiągalny dla Kinga. Grał efektowne indywidualne i zespołowe akcje. Miał przy tym rewelacyjną blisko 60-procentową skuteczność, a sporo punktów zdobywał z szybkiego ataku.
Przyczyniła się do tego m.in. nieporadna gra ofensywna Kinga. Szczecinianie w całym meczu odnotowali aż 19 strat. W ekipie Kinga praktycznie tylko Mc Cauley potrafił radzić sobie z agresywna defensywą Anwilu.
Porażka we Włocławku była dla Kinga najdotkliwszą w sezonie.(woj)