Koszykarze Kinga przegrali po raz drugi z rzędu ze Śląskiem. Przed własną publicznością, w piątym meczu decydującej fazy play-off, wrocławianie wypunktowali ekipę trenera Miłoszewskiego rzutami za trzy punkty. Finałowa rywalizacja w Energa Basket Lidze wciąż jest zatem nierozstrzygnięta i wraca w czwartek do Szczecina.
Śląsk Wrocław - King Szczecin 82:70 (14:15, 15:20, 24:12, 29:23)
King: Hamilton 15, Cuthberston 15, Brown 14, Fayne 12, Mazurczak 7, Matczak 4, Meier 3, Borowski 0, Kostrzewski 0, Żmudzki 0
Bohater czwartego spotkania finałowego Martin już w I kwarcie poniedziałkowego meczu zdobył 7 punktów dla wrocławian. W Kingu w tej części równie skuteczny był Hamilton z 6 punktami. King mimo, że nie trafił żadnej "trójki" prowadził po pierwszej kwarcie. Wrocławianie w II kwarcie mieli sporo kłopotów w ofensywie i wiele strat. Za sprawą Karolaka nie pozwolili jednak odskoczyć Kingowi na więcej niż 7 punktów.
Po długiej przerwie mecz był jeszcze bardziej zacięty. King imponował defensywą. W całym meczu miał 15 przechwytów, ale to nie przeszkodziło Śląskowi przejąć inicjatywy. Rewelacyjny w tym meczu Karolak sypał seryjnie "trójkami", a ponownie na boisku rządził Martin. Rozgrywający Śląska skończył mecz z 29 punktami i skutecznością 61-procent z gry. Wrocławianie trafili w meczu 11 z 24 "trójek", podczas gdy szczecinianie 3 na 25. W decydujących fragmentach nie do zatrzymania był też środkowy Śląska Dziewa.
Stan rywalizacji w finale to aktualnie 3-2 dla Kinga. Szczecinianie potrzebują wciąż jednej wygranej, aby sięgnąć po pierwszy w historii miasta tytuł koszykarskiego mistrza Polski. Kolejną okazję na zdobycie złota King będzie miał w czwartek w Netto Arenie. (woj)