Trzeciej porażki w sezonie doznali koszykarze Kinga. O sukcesie Startu zadecydowały celne osobiste Lecomte w ostatniej sekundzie meczu. Niepowodzenie wicemistrzów Polski oglądał były gwiazdor Kinga Zac Cuthbertson, który specjalnie na to spotkanie przyleciał z Francji.
King Szczecin - Start Lublin 81:82 (27:24, 21:18, 14:15, 19:25)
King: Żołnierewicz 17, Brown 14, Dziewa 13, Whitehead 12, Wójcik 10, Woodard 7, Myers 5, Kostrzewski 3, Meier 0
King przez cały mecz nie złapał właściwego rytmu i szczególnie w ostatnich 20 minutach brakowało mu pomysłu w ataku. Indywidualne akcje były często efektowne, ale nie pozwoliły zbudować bezpiecznej przewagi.
W I kwarcie długo inicjatywę mieli goście, którzy rzucali niemal bezbłędnie. Grę Startu ciągnął Lattibeaudiere, który w 7 minut zdobył 12 punktów. King szybko złapał też 5 fauli, a goście wykorzystali 8 z 10 osobistych. King zerwał się do odrabiania strat w końcówce tej kwarty, a 30 sekund przed końcową syrena wyszedł pierwszy raz na prowadzenie po trafieniu 2+1 Myersa. W ostatniej akcji przewagę szczecinian podwyższył indywidualną akcją Brown.
Gospodarze przez blisko trzy minuty II kwarty nie zdobyli punkty i błyskawicznie stracili prowadzenie. Złą passę przełamał dopiero Żołnierewicz, który akcją 2+1 doprowadził do remisu. Potem indywidualne popisy Whiteheada, Dziewy i Żołnierewicza ponownie pozwoliły odskoczyć na 8 oczek. Start wyraźnie zgubił w II odsłonie rytm i zdecydowanie spadła jego skuteczność gości.
W 22 minucie pierwsze punkty Woodarda i akcja Żołnierewicz-Brown dały Kingowi prowadzenie 53:42. Goście na pierwsze trafienie w III kwarcie musieli czekać równo 4 minuty. Najlepszy w Starcie Lattibeaudier poderwał jednak swój zespół do walki, a "trójki" Karolaka pozwoliły zniwelować straty do szczecinian do 3 oczek.
Losy meczu rozstrzygnęły się zatem dopiero w ostatniej odsłonie, którą od trafienia rozpoczął Woodard. Start odpowiedział dwoma "trójkami" i kolejnymi skutecznymi akcjami. Po punktach Lecomte z przewagi Kinga nie zostało nic. Kolejne błędy szczecinian w ofensywie powodowały coraz większa frustrację, a Start regularnie punktował. Akcje Dziewy i Whiteheada pozwoliły jednak doprowadzić najpierw do remisu, a na 117 sekund przed wyprowadzić Kinga na prowadzenie. Potem sprawy wziął w swoje ręce Whitehead. Zaliczył przechwyt, asystę i dorzucił osobisty, a King prowadził 80:78. 2,5 sekundy przed końcem Żołnierewicz wykonywał rzuty osobiste. Trafił jeden i King prowadził punktem. Start zdołał w niespełna 2 sekundy przeprowadzić skuteczna akcję. Woodard faulował, a Lecomte trafił dwa wolne. (woj)