Wracający na polskie parkiety po kilkuletniej przerwie trener Andrej Urlep nie potrafił w czwartkowy wieczór znaleźć recepty na rewelacyjnie dysponowany zespół Kinga. Prowadzony przez Słoweńca Śląsk przegrał w Netto Arenie różnicą 16 punktów.
King Szczecin - Śląsk Wrocław 99:83 (26:16, 22:13, 32:29, 19:25)
King: Davis 24, Dorsey-Walker 21, Schenk 14, Matczak 13, Kikowski 9, Borowski 8, Salić 7, Kroczak 3, Marek 0.
Koszykarze Kinga już w pierwszej kwarcie zagrali niezwykle skutecznie. Trafili 11 z 17 rzutów z gry, a do dobrej ofensywy dołożyli agresywną obronę. To właśnie pressing na całym boisku przyniósł trzy przechwyty i wymusił sześć strat Śląska.
Szczecinianie kontynuowali skuteczną grę w II kwarcie. Jeszcze mocniej dali się wrocławianom we znaki w defensywie, w której dwoił i troił się Filip Matczak, a równocześnie nie obniżali lotów w ofensywie. Przez 10 minut tej części spudłowali tylko siedem razy i pierwszą połowę zakończyli z rewelacyjną skutecznością 62-procent. Na długą przerwę szczecinianie schodzili z najwyższą w tym fragmencie meczu przewagą 19 oczek.
W III odsłonie King trafił pięć "trójek" i choć Śląsk na początku tej odsłony odrobił część strat to po 30 minutach prowadzenie gospodarzy urosło do 22 punktów. W III kwarcie swoją grą zachwycali Sherron Dorsey-Walker i Stacy Davis. Pierwszy zdobył w tej części 11, a drugi 9 punktów.
Decydująca odsłona była jedyną w tym meczu, w którym Śląsk zdobył więcej punktów od Kinga. Szczecinianie kontrolowali jednak wynik i ich ich zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone.
Najskuteczniejszy w meczu Stacy Davis zagrał z 61-procentową skutecznością i popisał się 6 zbiórkami, Sherron Dorsey-Walker trafił 7 z 9 rzutów z gry, a Jakub Schenk miał 11 asyst.
(woj)