Po trzech kolejnych niepowodzeniach King wrócił na zwycięską ścieżkę efektownie ogrywając Legię. Szczecinianie oddali w meczu 15 celnych "trójek" i mieli rekordowe 28 asyst.
King Szczecin - Legia Warszawa 99:83 (28:22, 23:26, 21:16, 27:19)
King: Davis 26, Dorsey-Walker 19, Richardson 18, Schenk 10, Salić 10, Bartosz 6, Threatt 4, Matczak 3, Kikowski 3.
Dwa debiuty były wydarzeniem sobotniego meczu Kinga z Legią. Po raz pierwszy w szczecińskiej drużynie zagrali znany z występów m.in. w PGE Spójni Jay Threatt i debiutujący na parkietach Energa Basket Ligi Malachi Richardson. Threatt pierwsze punkt w meczu zdobył dopiero w ostatniej kwarcie, ale w końcówce meczu dał drużynie dużo spokoju w grze. Richardson błysnął tymczasem czterema "trójkami" i 66-procentową skutecznością z gry.
King po pierwszej kwarcie imponował skutecznością - miał 68 procent celnych rzutów z gry i sześć celnych "trójek" na koncie. Rywale grali jednak równie dobrze i kibice oglądali szybki i ofensywny pojedynek. King prowadził od początku, ale przed długą przerwą tylko na chwilę odskoczył na więcej niż 10 punktów. Oba zespoły w pierwszych 20 minutach niemal bezbłędnie egzekwowały rzutu osobiste, a liderami swoich ekip byli Davis i Cowels.
Początek III kwarty był popisem Kinga, który skuteczną defensywą wybił z rytmu Legię, a sam świetnie punktował. Zaczął od dwóch celnych rzutów z dystansu Dorsey-Walker, kolejne punkty dorzucił niezawodny Davis, a dwoma "trójkami" popisał się Richardson i przewaga Kinga wzrosła do 17 punktów. Przed decydującą odsłona goście zniwelowali jednak straty, ale konsekwentna gra w IV kwarcie dała Kingowi efektowną wygraną.
Kibice minutą ciszy i pamiątkowymi zdjęciami umieszczonymi na trybunach uczcili pamięć zmarłego przed kilkoma dniami byłego trenera drużyny Mindaugasa Budzinauskasa.
(woj)