King Szczecin - Start Lublin 72:75 (11:17, 23:19, 22:20,16:19)
King: Sajus 14, Schenk 16 , Paliukenas 10, Bartosz 7, Jogela 8, Watts 7, Kikowski 7, Diduszko 3.
Koszykarze Kinga ulegli w piątkowy wieczór konkurentowi w walce o play-off Startowi. Pierwsza kwarta, podobnie jak cały mecz, nie była w wykonaniu Wików udana. Szczecinianie mieli siedem strat i na 16 rzutów trafili tylko pięć.
Gospodarze nie radzili sobie z twarda defensywą Startu. W ekipie gości pierwsze skrzypce grał natomiast niezwykle skuteczny Washington, który w inauguracyjnej kwarcie miał już na koncie 10 punktów.
Klopoty ze skutecznością koszykarze Kinga mieli także w II kwarcie. Wciąż wpadał zaledwie co trzeci rzut. W ekipie gości rozrzucał sie tymczasem Thomasson i Start odskoczył na 9 punktów. Różnicę koszykarzom Kinga udało się zmniejszyć dopiero przed długą przerwą m.in. dzięki "trójce" Jogeli w ostatniej sekundzie kwarty.
Na początku III odsłony przewaga Startu wzrosła znów do dziesięciu oczek. Przez pięć minut gospodarze trafili tylko dwa rzuty, a kłopoty Kinga spotęgował czwarty faul najskuteczniejszego do tej pory Sajusa. Szczecinian poderwał jednak do walki Schenk. Jego 10 punktów pozwoliło Kingowi po raz pierwszy od dłuższego czasu wyjść na prowadzenie.
Na decydującą kwartę oba zespoły wychodziły z identycznym dorobkiem punktowym, a dopiero w 33 minucie meczu pierwsze punkty zdobył Kikowski. Po chwili najlepszy snajper Kinga popisał się pierwszą "trójką" i King odskoczył na siedem punktów.
Gospodarze wciąż grali nerwowo, zanotowali pięć strat i szybko roztrwonili przewagę. Losy meczu rozstrzygnęły się w ostatnich sekundach, a decydujący dla końcowego wyniku okazał się celny rzut Thomassona tuż przed finałową syreną. (woj)
Fot. R. Pakieser