King Szczecin – Arka Gdynia 94:105 (21:26, 23:17, 29:31, 21 :31)
King: Kikowski 23, Sajus 18, Schenk 17, Bartosz 10, McKee 8, Diduszko 7, Jogela 7, Diduszko 7, Paliukenas 2, Wilczek 2
Ostatni w 2018 roku mecz Kinga na parkietach Energa Basket Ligi był niezwykle widowiskowy. Oba zespoły zagrały z ponad 50-procentową skutecznością. Arka trafiła jednak 21 „trójek", a lider gdynian Florence zdobył 35 punktów.
Pierwsza kwarta była wyraźnie lepsza w wykonaniu Arki. Goście grali z ponad 60-procentowa skutecznością i trafili cztery „trójki”. Szczecinianie w tym czasie zanotowali siedem strat.
Dystans do rywali Kingowi udało się zmniejszyć dopiero po pojawieniu się na parkiecie Amerykanina McKee. Debiutujący w szczecińskim teamie rozgrywający w kilka minut zdobył 6 punktów, ale w kolejnych fragmentach meczu niczym specjalnym już nie zaimponował.
Na początku II kwarty szczecinianie trafili cztery kolejne rzuty i objęli sześciopunktowe prowadzenie. Arka w tej części na długo zatraciła skuteczność i obudziła się dopiero w końcówce, zbliżając się do Kinga na punkt.
W ostatniej akcji przed długa przerwą goście mogli wyjść na prowadzenie, ale fenomenalny rzut Florence spod bronionego kosza przez całe boisko nie został uznany.
W III kwarcie kibice byli świadkami festiwalu „trójek”. Na fenomenalną serię Florence King odpowiedział również trafieniami zza linii 6,75 i długo utrzymywał prowadzenie. Arka ostatecznie trafiła w tej kwarcie dziewięć „trójek” i zdobyła 31 punktów odrabiając straty z nawiązką.
Decydująca odsłona przebiegała już pod dyktando Arki. Skutecznie grający gdynianie udowodnili, że nieprzypadkowo przegrali w tym sezonie dopiero dwa spotkania. Szczecinianie starali się dotrzymać rywalom kroku, ale indywidualne akcje często nie przynosiły efektu i goście triumfowali 11 punktami. (woj)
Fot. R. Pakieser