King Szczecin - Stelmet Zielona Góra 74:62 (17:16, 18:13, 17:19, 22:14)
King: Jogela 16, Kowalczyk 15, Kikowski 12, Paliukenas 10, Diduszko 8, Harris 6, Diesiatnikov 3, Gavin 3, Bartosz 0.
Po raz drugi w historii swoich występów w PLK King pokonał Stelmet. Mistrzom Polski takie wpadki, jak w Szczecinie zdarzają się niezwykle rzadko. W poprzednim sezonie w listopadzie Stelmet doznał klęski w Słupsku Czarnym 68:51.
W niedzielę bardzo dobrze zaprezentowali się natomiast koszykarze Kinga, którzy zrehabilitowali się za wysoką porażkę przed trzema dniami z Polpharmą.
Początkowo szczecinianie mieli kłopoty z wysoką ustawiona i agresywną defensywą mistrzów Polski, ale wejście do gry Kowalczyka zdecydowanie poprawiło jakość szczecińskiej ofensywy.
Trzy punkty i efektowne asysty tego zawodnika dały Kingowi pierwsze prowadzenie w meczu, a decydujące punkty w inauguracyjnej odsłonie zdobył Kikowski.
Kolejne punkty i asysty Kowalczyka pozwoliły Kingowi w II kwarcie uzyskać 10-punktowe prowadzenie. Przewaga mogła być jeszcze wyższa, ale szczecinianie nie wykorzystali trzech kontrataków. Stelmet od 8 minuty gry kompletnie stracił skuteczność.
Goście pudłowali w nieprawdopodobnych sytuacjach i przez blisko siedem minut drugiej części zdobyli tylko pięć punktów. Niemoc mistrzów Polski przełamał w końcu Florence, ale Stelmet odrobił tylko część strat do końca tej kwarty.
Po długiej przerwie Stelmet ciągle nie mógł złapać właściwego rytmu, a w ostatniej kwarcie przez blisko 5 minut nie potrafił zdobyć punktu. Swoje szanse wykorzystywał natomiast King i po kolejnych trafieniach Paliukenasa odskoczył na 17-punktów.
Goście do końca meczu grali ospale i bez polotu. Udane akcje przeplatali stratami i przegraną walką na tablicach. Trudno zrozumieć, jak przed kilkoma dnia ten sam Stelmet potrafił rzucić Turowi Zgorzelec ponad 100 punktów. ©℗ (woj)
Fot. R. Pakieser