King Szczecin - Start Lublin 84:76 (19:14, 22:25, 24:22, 19:15)
King: Jogela 21, Kikowski 14, Medlock 12, Kowalczyk 12, Harris 6, Paliukenas 6, Benjamin 2
Koszykarze Kinga zrehabilitowali się przed własną publicznością za porażkę z Treflem. Zarówno niedzielne spotkanie w Sopocie, jak i środowy ze Startem miały wysoką stawkę. Wszystkie drużyny konkurują ze sobą o miejsca w play-offach, a różnice punktowe są tak minimalne, że każdy wygrany bezpośredni pojedynek przybliża do finałowej „ósemki". Mały krok w realizacji celu zrobili wczoraj podopieczni trenera Budzinauskasa, wygrywając jedenaste spotkanie w sezonie przed własną publicznością.
Szczecinianie lepiej rozpoczęli mecz. Wykorzystując fatalny początek Startu (trzy punkty w pięć minut) odskoczyli na siedem punktów. Goście odrobili straty już w 120 sekund kolejnej kwarty, a na jej finiszu uzyskali nawet trzypunktową przewagę. Od trzeciej kwarty inicjatywa należała już do Kinga, ale goście cały czas dotrzymywali naszemu zespołowi kroku.
Przełom nastąpił w decydującej kwarcie. Goście znów mieli kilkuminutowy przestój, który King wykorzystał bezlitośnie. Po trafieniach Medlocka i Jogeli uzyskał najwyższe w meczu 13-punktowe prowadzenie.
Bezbłędnie w meczu rzucał Diduszko, 80-procentową skutecznością popisał się Kowalczyk, a Harris zanotował 14 zbiórek. ©℗(woj)
Fot. R. Pakieser