KING Szczecin – ANWIL Włocławek 80:86 (25:20, 16:18, 15:29, 24:19)
KING: Kikowski 18, Brown 16, Dutkiewicz 13, Nowakowski 11, Robinson 11, Robbins 6, Sword 2, Skibniewski 2, Garbacz 0.
Koszykarzom Kinga nie udało się podtrzymać zwycięskiej passy w rozgrywkach ligowych. Włocławianie okazali się niezwykle wymagającym przeciwnikiem, a w Anwilu fantastyczny mecz rozegrał były gracz szczecińskiej drużyny Leończyk, zdobywca 21 punktów.
Po dobrym początku gospodarzy, którzy zaskoczyli rywali skuteczna defensywą, Anwil po raz pierwszy uzyskał prowadzenie w 5 minucie. Po kolejnych akcjach i celnych rzutach m.in. „trójkach” Robinsona szczecinianie znów jednak odskoczyli nawet na osiem oczek. King w pierwszej kwarcie miał rewelacyjną, blisko 73-procentową skuteczność rzutów.
W drugiej kwarcie od samego początku podopiecznym trenera Łukomskiego mocno dawał się we znaki były gracz Kinga Leończyk. Środkowy Anwilu był skuteczny w strefie podkoszowej i trafiał z dystansu.
W niespełna pięć minut zdobył osiem punktów – wszystkie, jakie w tym fragmencie gry uzyskał Anwil. Przewaga gospodarzy zmalała do jednego punktu i dopiero trzy udane akcje Browna znów pozwoliły powiększyć dystans.
Początek trzeciej kwarty był najgorszym momentem Kinga w tym meczu. Szczecinianie przez ponad pięć minut oddali tylko jeden celny rzut. Popełniali sporo błędów w ofensywie, a defensywie nie potrafili zatrzymać skutecznych koszykarzy Anwilu.
Goście odskoczyli na osiem oczek. Niemoc strzelecką Kinga przełamał dopiero Dutkiewicz, a jego siedem punktów pozwoliło odrobić część strat. Pojedyncze skuteczne akcje nie zmieniły jednak obrazu tej kwarty.
Inicjatywa miał Anwil, skuteczność Kinga siadła i szybko przełożyło się to na wynik. Przed decydującą kwartą ekipa z Włocławka wypracowała 11-punktową zaliczkę.
Nadzieje na zmianę wyniku dały efektowne indywidualne akcje Browna i „trójki” Kikowskiego oraz Nowakowskiego. Świetnie kierował grą Skibniewski (10 asyst w meczu), ale nie wystarczyło to do odrobienia strat.
W kilku decydujących akcjach emocjonującej IV kwarty zabrakło bowiem szczecińskiej drużynie dokładności i recepty na obronę strefową Anwilu. ©℗(woj)
Fot. R. Pakieser