King Szczecin - Turów Zgorzelec 75:66 (19:17, 25:17, 16:18, 15:14)
King: Medlock 16, Paliukenas 16, Kikowski 11, Diduszko 10, Harris 10, Banjamin 6, Jogela 6, Kowalczyk 0
Po blisko miesięcznej przerwie na ligowe parkiety powrócili koszykarze Kinga. Szczecińska drużyna wzmocniona w ostatnich dniach amerykańskim środkowym Kyle Benjaminem odniosła dziesiąte zwycięstwo w sezonie przed własną publicznością.
Nowy nabytek Kinga zaliczył udany debiut. Miał 50-procentową skuteczność z gry i zebrał 10 piłek. Ci ciekawe transfer wpłyną pozytywnie na drugiego amerykańskiego środkowego Harrisa, który zdobył 10 punktów i zaliczył 8 zbiórek.
King miał przewagę przez niemal cały mecz. Goście prowadzili tylko na początku pierwszej kwarty. Później szczecinianie grali już skuteczniej niż Turów i w drugiej odsłonie odskoczyli na 12 oczek. Duża w tym zasługa utrzymującego od kilku tygodni dobrą formę Paliukenasa i świetnie spisującego się w poniedziałek Diduszki.
Goście, którzy z Kingiem rywalizują o miejsce w finałowej „ósemce" ligi, nie dawali za wygraną i jeszcze dwukrotnie postraszyli Kinga. W III kwarcie zbliżyli się na trzy oczka, a w decydujące na pięć punktów.
Z opresji w III odsłonie wyprowadził Kinga bezbłędnie egzekwujący osobiste Medlock, a bohaterem ostatnich 10 minut był Kikowski. Najlepszy snajper drużyny zdobył w IV kwarcie dziewięć punktów.
Turowi w zatrzymaniu Kinga nie pomógł pozyskany przed kilkom dniami Robert Skibniewski. Rozgrywający, który w poprzednim sezonie grał w szczecińskiej drużynie, zakończył mecz z zerowym dorobkiem punktowym i czterema faulami na koncie. ©℗(woj)
Fot. R. Pakieser