Po blisko dwumiesięcznej nieobecności w Polsce do drużyny Kinga powrócił Mindaugas Budzinauskas. Litewski trener w połowie września opuścił zespół i wyjechał na Litwę, gdzie poddał się leczeniu onkologicznemu.
Zespół i klub mocno wspierały Budzinauskasa – zawodnicy wybiegli na mecz ze Spójnią w specjalnych koszulkach, a na Netto Arenie zawisł baner „Jesteśmy z Tobą, trenerze”.
Ostatni etap przygotowań do sezonu szczecińscy koszykarze przepracowali pod okiem Łukasza Bieli, dotychczasowego asystenta Litwina. Biela poprowadził też zespół w kolejnych czterech meczach ligowych – odnosząc dwa zwycięstwa.
Budzinauskas wrócił do Szczecina w ubiegłym tygodniu i po raz pierwszy zasiadł na ławce trenerskiej w sobotnim meczu z Miastem Szkła Krosno. Szczecinianie pokonali outsidera tabeli 74:66, ale swoją grą nie zachwycili.
– Dobrze weszliśmy w ten mecz i dobrze broniliśmy na początku. Później to straciliśmy, otworzył się Hinds. Nie reagowaliśmy odpowiednio, pozwoliliśmy im złapać swój rytm w ataku i zafundowaliśmy sobie skomplikowaną II połowę. Zrobiliśmy dużo prostych błędów, które trudno wytłumaczyć. Może zespół z powodu mojego powrotu miał presję i nie miał tej swobody w ataku. To był skomplikowany mecz, ale na pewno w kolejnych musimy grać dużo lepiej – mówił po sobotnim meczu Mindaugas Budzinauskas.
Dla Kinga mecz z Krosnem był drugi, po porażce w Warszawie z Legią, w którym szczecinianie nie zdobyli nawet 75 punktów. Szczeciński zespół po efektownej inauguracji wyraźnie przechodzi kryzys.
– Jak byłem na Litwie, śledziłem wszystkie mecze. Pierwszy ze Spójnią zagraliśmy naprawdę bardzo dobrze. Graliśmy tak, że przeciwnik nie miał żadnych szans. Jak oglądałem spotkanie ,byłem bardzo dumny z zespołu, że potrafimy tak grać. Za szybko chyba jednak uwierzyliśmy, że możemy tak grać zawsze. Już w meczu z Anwilem wychodziło nam wszystko gorzej. Kolejne mecze też nie były dobre, wyraźnie się rozsypaliśmy. To było też widać w sobotnim meczu z Krosnem. Mam nadzieje, że po długich rozmowach z zespołem wszyscy zrozumieją, że nie wystarczy mówić o wysokich celach, trzeba jeszcze na to bardzo mocno każdego dnia pracować. Tylko wtedy będziemy dobrym i groźnym zespołem – podsumował Mindaugas Budzinauskas. ©℗
(woj)
Fot. R. Pakieser