Sobota, 16 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Koszykówka. King i Spójnia w środku stawki

Data publikacji: 27 marca 2020 r. 09:08
Ostatnia aktualizacja: 27 marca 2020 r. 09:08
Koszykówka. King i Spójnia w środku stawki
 

Zakończony przedwcześnie sezon w Energa Basket Lidze był dla zachodniopomorskich drużyn udany. Po decyzji PLK o zakończeniu rywalizacji i ustaleniu ostatecznej kolejności po 22 kolejkach King Szczecin uplasował się na ósmym miejscu, a PGE Spójnia na dziewiątym.

King dokonał przed sezonem kilku głośnych transferów. Adam Łapeta, Cleveland Melvin, Dustin Ware i Ben McCaulley mieli zapewnić szczecińskiej drużynie włączenie się do walki o najwyższe lokaty. Początek sezonu był niezwykle obiecujący. Po sześciu kolejkach szczecinianie mieli na koncie pięć zwycięstw.

Dobrze funkcjonująca maszyna zacięła się w połowie listopada w Warszawie. Porażka z pogrążoną w kryzysie Legią była początkiem fatalnej serii Kinga. Szczecinianie przegrali siedem z ośmiu ligowych spotkań. Do rywalizacji o play-off powrócili dopiero w Nowym Roku.

Po pokonaniu PGE Spójni przed własną publicznością do czasu zawieszenia rozgrywek szczecinianie wygrali jeszcze cztery z siedmiu spotkań. Gdyby sezon został dokończony zgodnie z terminarzem w kolejnych ośmiu meczach, King walczyłby o miejsce w finałowych play-offach.

McCauley i Melvin gwiazdami

Posezonowe statystyki pokazują, że najbardziej wartościowymi zawodnikami Kinga byli w minionych rozgrywkach Cleveland Melvin i Ben McCauley. Pierwszy był najskuteczniejszym graczem Kinga (zdobył 338 punktów), drugi zdobył 291 punktów i imponował efektownymi asystami. Obaj mieli średnią na mecz ponad 15 punktów i 7 zbiórek.

Skrzydeł w Szczecinie nie zdążył rozwinąć Isaiah Briscoe. Rozgrywający mający bogatą przeszłość w NBA i ściągnięty do Kinga w lutym zagrał tylko w trzech spotkaniach. Dwa z nich King wygrał, a Briscoe średnio rzucał 15,7 punktu, czyli więcej niż Melvin i McCauley. Najskuteczniejszym z Polaków w Kingu, kolejny już sezon z rzędu, był Paweł Kikowski (284 punkty i średnia 12,9 na mecz).

Lepiej niż przed rokiem

O miejsce w play-offie w tym sezonie walczyła także PGE Spójnia. Stargardzianie w skróconym sezonie zanotowali 10 zwycięstw, czyli jedno więcej niż w całym, pełnym sezonie 2018/2019. Sukcesy drużyny to w dużej mierze zasługa trenera Jacka Winnickiego i czołowego snajpera Energa Basket Ligi Raymonda Cowelsa.

Winnicki przejął stargardzki zespół po Kamilu Piechuckim po siedmiu kolejkach. PGE Spójnia miała wówczas na koncie dwa zwycięstwa. Pod okiem nowego trenera stargardzianie wygrali osiem z czternastu spotkań. W większości z nich najskuteczniejszym graczem był Raymod Cowels, który w trzech meczach zdobył ponad 30 punktów (rekord sezonu 33 w meczu z Polpharmą).

Sezon Cowels zakończył z imponującym dorobkiem 403 zdobytych punktów. W EBL w tym sezonie lepszym wynikiem może pochwalić się tylko Josh Bostic z Arki (438), a lepszą średnią na mecz miał jeszcze tylko Michał Michalak z Legii.

Transferowa bolączka

Najrówniej obok Cowelsa grającymi zawodnikami byli pozyskani przed sezonem trzej Polacy: Mateusz Kostrzewski, Tomasz Śnieg i Kacper Młynarski. Wszyscy średnio zdobywali ponad 10 punktów w meczu. Pozostałe transfery PGE Spójni były już zdecydowanie mniej udane.

Trzech obcokrajowców nie dotrwało w Stargardzie do końca skróconego sezonu, a kilku innych tylko w pojedynczych meczach potwierdziło swój potencjał. Przez Stargard przewinęli się też gracze, którzy przygodę w klubie zakończyli już na etapie testów.

Brak stabilizacji kadrowej był największą bolączka zespołu. Po części trenerowi Jackowi Winnickiemu udało się zaradzić temu problemowi. Zmiana stylu gry i przestawianie zawodników na nowe pozycje przyniosły dobre efekty i dodatni bilans w drugiej fazie rozgrywek.

(woj)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA