Arka Gdynia - King Szczecin 83:82 (25:19, 13:28, 25:14, 20:21)
King: Ware 18, Melvin 17, Mccauley 17, Davis 11, Kikowski 9, Łapeta 5, Bartosz 3, Wilczek 2, Kucharek 0.
Koszykarzom Kinga nie udało się powrócić na zwycięską ścieżkę, choć w Gdyni rozegrali jedno za najlepszych spotkań w ostatnich tygodniach.
Początek meczu był w wykonaniu Kinga bardzo obiecujący. Szczecinianie zagrali szybko i skutecznie i objęli sześciopunktowe prowadzenie. Dobra passa Kinga trwała jednak niespełna 4 minuty.
Później inicjatywę przejęli gdynianie, którzy wykorzystując niemoc strzelecką szczecinian odskoczyli na 9 oczek. Statystyki Kinga po pierwszej kwarcie były fatalne - podopieczni trenera Bieli trafiali co czwarty rzut pudłując m.in. dziewięć "trójek".
W drugiej kwarcie szczecinianie konsekwentnie szukali rzutów za trzy punkty. Cztery "trójki" na otwarcie tej odsłony pozwoliły odrobić straty, a udane akcje podkoszowe objąć prowadzenie.
Po celnym osobistym Łapety King na początku III kwarty odskoczył na 10 punktów, ale wróciły problemy szczecinianie ze zdobywaniem punktów. Przez pięć minut oddali tylko jeden celny rzut z gry, a w całej kwarcie trafili zaledwie jedną "trójki".
Po serii trzech "trójek" z rzędu koszykarze Arki wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie, ale King jeszcze przed ostatnią przerwa zniwelował straty do dwóch oczek.
Bohaterem końcówki III kwart i początku ostatniej był Mccauley. Amerykanin na 80 sekund przed końcem wyprowadził Kinga na trzypunktowe prowadzenie. Gospodarze przeprowadzili jednak dwie skuteczne akcje i szczecinianom pozostały sekundy na odwrócenie losów meczu.
Akcję na wagę wygranej miał najpierw Melwin, a potem jeszcze rzut oddał Kikowski. Piłka dwa razy odbila sie od obręczy, ale nie wpadła do kosza. Tym samym King przegrał szósty raz w ostatnich siedmiu kolejkach. (woj)
