W Poniedziałek Wielkanocny o godz. 15 w Netto Arenie odbędą się zachodniopomorskie derby w Orlen Basket Lidze koszykarzy, a walczący o czołowe lokaty szczeciński King podejmie broniącą się przed degradacją PGE Spójnię Stargard.
Kibice naszych drużyn są teraz w zgoła odmiennych nastrojach, bo mądrze ostatnio wzmocniony graczami zza oceanu zespół trenera Arkadiusza Miłoszewskiego, gra równo i coraz lepiej, czego efektem są cztery ostatnie zwycięstwa z rzędu oraz III lokata z zaledwie jednopunktową stratą do wiceliderującego Trefla Sopot.
Stargardzianie dla odmiany, po serii porażek i wynikających stąd zmianach trenerów (Andreja Urlepa najpierw zastąpił jego asystent Maciej Raczyński, którego w pojedynku z Arką w Gdyni wspierał doskonale znany w Stargardzie Krzysztof Koziorowicz, by w ostatnim meczu już oficjalnie pełnić rolę pierwszego szkoleniowca) nie mogą się przełamać, a piąta kolejna przegrana zepchnęła ich na przedostatnie miejsce (przypomnijmy, że spada tylko ostatni zespół).
Na pięć kolejek przed końcem sezonu zasadniczego King walczy o jak najlepsze miejsce przed play-offami, w których zamierza co najmniej obronić ubiegłoroczne srebro, a może nawet postarać się o odzyskanie nie tak dawnego tytułu mistrza Polski. Planem minimum ekipy spod znaku PGE jest natomiast utrzymanie skromnej, jednopunktowej przewagi nad outsiderem MKS-em Dąbrowa Górnicza.
Zdecydowanym faworytem świątecznej potyczki w lany poniedziałek wydaje się być zespół gospodarzy, który w popularny śmigus-dyngus nie powinien mieć teoretycznie problemów, by zlać rywali ze Stargardu, ale derby rządzą się swoimi prawami i wyzwalają dodatkowe emocje, a ponadto nieodłącznym atrybutem sportu są niespodzianki. Zdarzają się nieoczekiwane wzloty, ale także straszne wpadki, jak to było choćby nie tak dawno w przypadku Kinga, który przegrał w grodzie Gryfa z czerwoną latarnią tabeli z Dąbrowy Górniczej... ©℗
(mij)