Koszykarze PGE Spójni przegrali trzeci z rzędu mecz w Orlen Basket Lidze. Porażka z Dzikami przekreśliła szanse stargardzian na awans do finałów Pucharu Polski i sprawiła, że półmetek sezonu zasadniczego podopieczni trenera Andreja Urlepa zakończyli z bilansem 6 zwycięstw i 9 przegranych.
PGE Spójnia Stargard - Dziki Warszawa 66:84 (21:21, 14:23, 14:21, 17:19)
PGE Spójnia: Yam 14, Kowalczyk 10, Muhammad 10, Słupiński 10, Langović 8, Martinez 7, Davis 3, Borowski 2, Gordon 2, Kikowski 0.
O tym, że Spójnia jest w kryzysie wiadomo już od kilku tygodni. Od wygranej w Dąbrowie jeszcze w grudniu przyszła seria niepowodzeń. Receptą na kłopoty ma być w stargardzkim klubie wymiana rozgrywającego. Przed meczem z Dzikami Spójnia poinformowała o zakontraktowaniu 31-letniego Treya Davisa. Amerykanin, który w sezonie 2018/19 rozegrał 13 spotkań dla MKS Dąbrowa Górnicza (zdobywał w nich średnio 17,7 punktu, 5,3 asysty i 3,6 zbiórki), zadebiutował w sobotę w Spójni. Przez 8 minut spędzonych na parkiecie trafił jedną "trójkę", miał trzy zbiórki i trzy asysty. Nie odmienił jednak oblicza pogrążonej w kryzysie Spójni.
Gospodarze wprawdzie lepiej weszli w to spotkanie i po rzutach wolnych Muhammada prowadzili czterema punktami, ale goście dość szybko wyrównali. Po 10 minutach był remis - po 21. Potem skuteczna gra Wessona pozwalały Dzikom zdobywać coraz większą przewagę. Różnica szybko wzrosła do 10 punktów, a w IV odsłonie nawet do 21 oczek.
Po raz czwarty w sezonie Spójnia nie zdobyła nawet 70 punktów. W miarę skutecznie stargardzianie zagrali w pierwszej i ostatniej kwarcie, ale przez większa części meczu kompletnie nie mieli pomysłu na swoją ofensywę. Indywidualne akcje Yama, Kowalczyka lub Muhammada często nie przynosiły punktów. Rzadko wykorzystywani byli podkoszowi Gordon i Langović. Spójnia miała zaledwie 14 asyst - o 10 mniej od rywali. Stargardzianie zanotowali 12 strat, przestrzelili 9 rzutów osobistych i trafili tylko cztery "trójki". (woj)