Kolarz Piasta Szczecin Maciej Bielecki zapewnił sobie udział w tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Szczecinianin startujący w mistrzostwach świata w Berlinie uzyskał kwalifikację olimpijską w sprincie drużynowym. Mimo to, zawodnicy nie kryli rozczarowania.
Polscy sprinterzy zaczęli od obiecującej piątej lokaty w eliminacjach jadąc w składzie Maciej Bielecki, Krzysztof Maksel i na ostatniej zmianie Mateusz Rudyk. Wynik, który wykręcili (43,041), napawał nadzieją nawet na włączenie się do walki o medale.
Na starcie wyścigu pierwszej rundy z czwartymi w eliminacjach Australijczykami Polacy stanęli w innym zestawieniu. Wyścig znów rozpoczynał Bielecki, na drugą zmianę został przesunięty Rudyk, a kończył rywalizację Rafał Sarnecki. Biało-czerwoni prowadzili przez 625 metrów, ale na ostatnich 125 metrach Sarnecki nie wytrzymał tempa. Rezultat 43,490 dał Polakom ósmą lokatę.
- Przekombinowaliśmy. Liczyliśmy na to, że będziemy ścigać się trzy razy, a nie dwa, czyli także o medale. Przepraszam za to kibiców. Najważniejsze jednak, że mamy kwalifikację olimpijską. Wprawdzie wyprzedzili nas Rosjanie, ale słabiej wypadli Japończycy i to oni wypadli z ósemki, która wystartuje w Tokio – przyznał trener Krymski.
- Poziom zawodów był kosmiczny. To, co pokazali Holendrzy, Francuzi i Brytyjczycy, to po prostu szok – ocenił Rudyk, brązowy medalista ubiegłorocznych mistrzostw świata w Pruszkowie.
Rudyk nie przesadził, mówiąc o poziomie rywalizacji. Tytuł mistrzowski obronili Holendrzy Harrie Lavreysen, Jeffrey Hoogland i Roy van den Berg, którzy dwukrotnie poprawili rekord świata, osiągając 41,275 i w finale 41,225. Poprzedni najlepszy rezultat należał od siedmiu lat do Niemców i wynosił 41,871. (par)