Rozmowa z futsalistą Pogoni ’04 Szczecin, zajmującym czwartą lokatę w klasyfikacji najlepszych strzelców ekstraklasy - Adamem Jonczykiem
- NIEMAL przez cały sezon wasz zespół trapiły kontuzje, mimo to graliście sobie na tyle dobrze, by być w czołówce tabeli. Po poniedziałkowym zwycięstwie Zduńskiej Woli nad Bielsko-Białą awansowaliście na drugie miejsce, które zapewnia udział w walce o mistrzostwo. Macie takie poczucie, że w końcu los się do was uśmiechnął?
- Ten mecz oglądaliśmy całą drużyną i nie ma co ukrywać, że trzymaliśmy kciuki za Gattę. Rzeczywiście jest tak, że często musieliśmy sobie radzić w okrojonym składzie i teraz wreszcie karta się odwróciła, szczęście nam dopisało. Tyle że na nic ono by się zdało, gdyby nie nasza postawa w całych rozgrywkach i ważne zwycięstwo w minioną niedzielę 5:3 na bardzo trudnym terenie w Toruniu.
- Nic jednak po tym szczęściu, jeśli w ostatniej kolejce nie wygracie ze spadkowiczem z Katowic. Takie spotkania zwykle tylko z pozoru są łatwe.
- Rzeczywiście jest tak jak pani mówi. Katowiczanie przyjadą do nas bez żadnej presji. Każdy z zawodników będzie chciał się dobrze zaprezentować, bo być może zaprocentuje to kontraktem do ekipy występującej w ekstraklasie czy któregoś z beniaminków. Trener Błażej Korczyński jest ambitny i też z pewnością nie będzie chciał nam odpuścić. Jednym słowem nastawiamy się niełatwy pojedynek. Wiemy jednak doskonale o co gramy, jesteśmy świadomi tego, jakie perspektywy otwierają się przed nami, jeśli wygramy.
- Jak Ślązak czuje się w Szczecinie? Biorąc pod uwagę pana strzelecki dorobek, zakładam, że nieźle.
- Zostałem bardzo dobrze przyjęty przez zespół, z czasem czułem się też coraz pewniej, wiedząc, że staję się jego ważnym elementem. Na koncie mam szesnaście goli. Koledzy żartują, że zdobywam proste bramki - z bliska, jest dokładne podanie, ja tylko domykam. Choć nie wszystkie są takie banalne, zdarzają się naprawdę ładne trafienia.
- Trener Żebrowski miał oczekiwania co do tego, ile razy ma pan pokonać bramkarzy rywali?
- Nie, nie padła żadna liczba. Natomiast ja, w rozmowie z kierownikiem, powiedziałem, że będę zadowolony, jeśli uda mi się zdobyć piętnaście bramek. Po czternastu - na trzy spotkania - zablokowałem się. Teraz mam szesnaście goli..
- I chyba na tym nie koniec skoro planujecie finał?
- Pewnie, że chciałbym dalej strzelać. Ale teraz już o żadnych celach nie chcę głośno opowiadać. Poza tym najważniejsze jest, by Pogoń '04 wygrywała i sięgnęła po złoto, nieistotne po czyich bramkach.
- Prowadzącego w klasyfikacji Oleksandra Bondara, uczestnika mistrzostw świata już pan na pewno nie dogoni.
- Oleksandr jest moim przyjacielem, jeszcze z Wisły Kraków, tam moim zadaniem było asystowanie mu. Ma fantastyczny sezon, bo też i doskonały to zawodnik. Mnie brakuje sporo do jego klasy.
- Wygracie w sobotę?
- To jest retoryczne pytanie. Oczywiście, że tak.
- Dziękuję za rozmowę. ©℗
Ewelina KOLANOWSKA
Fot. R. Pakieser