W minioną niedzielę I-ligowy Futsal Szczecin wygrał z Dragon Bojano 6:1, a jedną z bramek zdobył Filip Kop-Ostrowski, na trawie zawodnik Mewy Resko w Klasie Okręgowej.
– Rozegrał pan w poprzednim sezonie tylko 5 spotkań na hali. Teraz jest już lepiej. Skąd taka mała ilość występów?
– Jeżeli chodzi o poprzedni sezon, to dołączyłem do drużyny w trakcie rozgrywek. Teraz jestem po normalnym okresie przygotowawczym i opuściłem jedynie mecz z Widzewem Łódź.
– Dotychczas tylko w Szczecinie zdobywacie punkty. Dlaczego na wyjazdach idzie wam tak ciężko i nie potraficie przywieźć korzystnego wyniku?
– Zależy w jakim składzie pojedziemy na mecz. Indywidualności mają znaczenie i robią różnicę. Nie zawsze udaje nam się pojechać w najmocniejszym składzie. Teraz mamy bardzo ważny wyjazd do Podkowy Leśnej i kolejny mecz o sześć punktów, który chcemy wygrać.
– Jak scharakteryzowałby pan siebie jako zawodnika?
– Odnajduję się w małej grze. Dysponuję również dobrym podaniem. Jeżeli chodzi o taktykę i poruszanie się po parkiecie, to słucham trenera i bardziej doświadczonych zawodników z zespołu.
– Czy wziąłby pan w ciemno obecne siódme miejsce Mewy Resko dla Futsalu Szczecin?
– Wziąłbym. Jest to miejsce zapewniające byt w I lidze, a naszym celem jest jak najszybsze utrzymanie. Chcemy spokojnie grać w tym sezonie i nie powtórzyć sytuacji z poprzednich rozgrywek.
– Przez rok był pan w II-ligowej Olimpii Elbląg. Proszę o tym opowiedzieć?
– Dostałem propozycję z tego klubu i podpisałem kontrakt na dwa lata. Byłem tam jednak tylko przez rok, gdyż kontuzje pokrzyżowały mi plany. Wtedy zacząłem traktować piłkę jako pasję i dodatek do życia. Chciałem również wrócić do Szczecina i podjąć edukację. Obecnie jestem trenerem w Akademii i studiuję pedagogikę resocjalizacyjną.
– Dziękujemy za rozmowę. ©℗
Paweł REICHELT