Rozmowa z reprezentantem Polski Michałem Szczurowskim, zawodnikiem Husarii Szczecin
W PLEBISCYCIE Sportowym „Kuriera Szczecińskiego" miano „odkrycia roku 2015" uzyskał futbolista amerykański szczecińskiej Husarii Michał Szczurowski, który właśnie w minionym sezonie jako zaledwie 19-latek zadebiutował w „dorosłej" reprezentacji Polski w spotkaniu z Rosją. Poprosiliśmy go o krótką rozmowę.
- Jakie były wrażenia z reprezentacyjnego debiutu?
- Gra w kadrze seniorów ma swoją wymowę, a co dopiero, kiedy rywalem jest Rosja, bo akurat walcząc z tym przeciwnikiem chyba każdy Polak daje z siebie wszystko. Tym większa była więc radość, że zwyciężyliśmy 7:0. Był to mój jedyny reprezentacyjny mecz w minionym roku, a na spotkanie eliminacyjne do mistrzostw Europy z Czechami w Pardubicach, niestety, nie pojechałem. Szeroką kadrę na ten wyjazd trzeba było nieco okroić i mi, jako najmłodszemu w reprezentacji, trudno się było w niej utrzymać. Trenerzy kadry jednak o mnie nie zapomnieli i byłem regularnie powoływany na weekendowe konsultacje, na których nie spotykali się jednak razem wszyscy reprezentanci, ale gracze na poszczególnych pozycjach.
- A na jakiej pan występuje?
- W oficjalnej nomenklaturze futbolu amerykańskiego nazywa się ją running back, ale po polsku mówimy, że jestem po prostu biegaczem. To taka pozycja na boisku za rozgrywającym, a moim zadaniem, po złapaniu piłki lub dostaniu jej do ręki, jest przedarcie się z nią przez rywali i przebiegnięcie co najmniej kilku jardów.
- Jakie plany stoją przed reprezentacją w 2016 roku?
- Niestety w Pardubicach przegraliśmy batalię o awans na mistrzostwa Europy, ale zapewne rozegramy co najmniej kilka towarzyskich spotkań, a przed nimi powinno się odbyć pierwsze zgrupowanie kadrowiczów.
- Wróćmy na ligowe podwórko; Husaria sezon praktycznie zakończyła już przed wakacjami. Co było później?
- W lipcu i sierpniu zawodnicy z podstawowego składu mieli czas na odpoczynek i regenerację sił, ale nie dotyczyło to mnie i pozostałych reprezentantów Polski z naszego klubu, bo mieliśmy obozy i międzypaństwowe mecze. Rezerwowi z Husarii przez całe wakacje normalnie trenowali, oczywiście na boisku ze sztuczną trawą przy ulicy Witkiewicza, ale jeśli ktoś z podstawowego składu miał ochotę, to oczywiście też mógł przyjść. Od września rozpoczął się nabór nowych zawodników, a później przyszedł czas na solidne treningi, przygotowujące do kolejnego sezonu. Ostatnio było trochę wolnego, bo między Bożym Narodzeniem i sylwestrem trenowaliśmy tylko raz, ale po nowym roku pracujemy już pełną parą. Na koniec mamy zaplanowany obóz przygotowawczy, który tradycyjnie odbędzie się w Trzemesznie i tam już rozpoczniemy sparingi, by w marcu być gotowym na kolejny sezon.
- Jakie zadania sobie stawiacie?
- Chcemy wypaść lepiej niż w poprzednim roku, kiedy to zakończyliśmy zmagania na piątej pozycji. Teraz chcemy być w czołowej czwórce i w play-offach powalczyć o medale, nawiązując walkę z potentatami z Wrocławia, Warszawy i Gdyni. Indywidualnie, ja i koledzy, też chcemy poprawić swoją grę, by wychodzić na boisko z większą koncentracją i spokojniejszą głową.
- Do nowych rozgrywek przystąpicie w takim samym składzie jak graliście w 2015 roku?
- Pozostanie solidny szkielet z zeszłego roku, łącznie z rozgrywającym Dylannem Rauchem, a nowy trener Toko Pfeiffenberger zapowiada posiłki z USA. Wrześniowy nabór też zaczyna przynosić efekty i na treningach mamy po 50-60 zawodników i to nie tylko szczecinian, lecz przyjeżdżają także z Koszalina oraz Gorzowa, a nawet z Gdyni.
- To może parę słów więcej na temat roszady na trenerskim stołku.
- Niemca Olafa Wernera zastąpił jego rodak Toko Pfeiffenberger. Za naszą zachodnią granicą futbol amerykański rozwinął się już w latach 90-tych poprzedniego wieku, więc Niemy prezentują wyższy poziom i mogą być naszymi nauczycielami. Urodzony w Berlinie nowy trener ma 40 lat. Swoją przygodę z futbolem amerykańskim rozpoczął w 1995 roku jako zawodnik Berlin Bandits, a po roku wyjechałem na studia do San Diego w Californii. Później powrócił do Niemiec by grać w German Football League oraz NFL Europe. Został też grającym trenerem. W swym dorobku ma kilkukrotne mistrzostwo GFL, zwycięstwo w EFAF CUP oraz przede wszystkim brązowy medal mistrzostw świata.
- A co dzieje się w pańskim życiu oprócz sportu?
- Jestem studentem I roku Wyższej Szkoły Bankowej i zajmuję się bezpieczeństwem w biznesie oraz administracji. Z nieolimpijskiego sportu jakim jest futbol amerykański, który w Polsce dopiero się rozwija, trudno wyżyć, więc szukam dorywczej pracy. Boże Narodzenie spędziłem rodzinnie w domu, a sylwestra także, bo postanowiłem odłożyć bardziej śmiałe plany i przywitać Nowy Rok na spokojnie.
- Dziękujemy za rozmowę. ©℗ (mij)